Kaczyński miał nie mieć nawet konta bankowego. Okazał się drapieżnym biznesmenem. Prezesowi PiS grozi proces o 9 milionów euro?

Jarosław Kaczyński/Fot. Aleksander Koźmiński/PAP
Jarosław Kaczyński/Fot. Aleksander Koźmiński/PAP
REKLAMA

Na czym miała polegać polityczna bomba z nagraniem Jarosława Kaczyńskiego? Według „Gazety Wyborczej” przede wszystkim na pokazaniu prezesa PiS jako drapieżnego biznesmena, dla którego polityka to jedynie środek do celu. Człowiek, który miał nie mieć nawet prawa jazdy i konta bankowego, miał okazać się „drugim Rydzykiem”. Wiele wskazuje jednak na to, że rzekoma bomba okaże się zwykłym kapiszonem.

Jak donosi „Gazeta Wyborcza” 27 lipca 2018 r. w spotkaniu na Nowogrodzkiej wzięli udział Jarosław Kaczyński, jego brat cioteczny Grzegorz Tomaszewski, austriacki biznesmen Gerald Birgfellner i jego wspólniczka, pełniąca funkcję tłumaczki. Austriak był zaangażowany w projekt budowy dwóch 190-metrowych wieżowców, które miały stanąć w przy ul. Srebrnej 16 w centrum Warszawy. Chciała zbudować je spółka Srebrna, kontrolowana przez Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, w którym prezes PiS jest członkiem rady fundacji.

REKLAMA

Jak wynika z nagrania, Srebrna wycofała się z inwestycji ze względu na wybory. Dla PiS podniesienie tego tematu w kampanii mogło być bardzo niewygodne. Nie dostała też od władz Warszawy pozwolenia na budowę ani tzw. wuzetki, czyli warunków zabudowy. Do tego doszła też akcja aktywisty Pawła Śpiewaka, który nagłośnił fakt, że PiS buduje wielki wieżowiec. Gdy w związku z tym zarząd Srebrnej odmówił austriackiemu biznesmenowi zapłaty za pracę, Birgfellner udał się do Kaczyńskiego.

„Po pierwsze nie dostaniemy wuzetki, jak nie wygramy tych wyborów. Po drugie, w tej chwili jest jeszcze atak z jeszcze jednej strony” – cytuje Kaczyńskiego „Gazeta Wyborcza”.

W rozliczeniu ze Srebrną chodzi o 9 mln euro. W nagraniu Birgfellner i jego wspólniczka przekonują, że „nie są oszustami” i przekazali wymagane rachunki i sprawozdania. Podkreślali również, że sytuacja polityczna była znana już wcześniej.

„Wszystko wiem, ja nie chcę nikogo oszukiwać. Ja wiem, że to było robione dla nas. Ja bym chciał zapłacić, tylko że do tego muszą być podstawy w papierach. Gdyby do tych wszystkich opracowań, które tu są, były dołączone rachunki” – odpowiada w nagraniu prezes PiS.

„GW” donosi też, że bank Pekao zgodził się udzielić kredytu w wysokości 300 milionów euro na budowę wieżowców przez Srebrną. O banku mówi również Grzegorz Tomaszewski – kuzyn Kaczyńskiego i właściciel firmy Forum wydającej m. in. „Gazetę Polską” i „Gazetę Polską Codziennie”. Twierdzi, że przedsiębiorstwo „straciło płynność finansową” i zwracał się po pomoc do prezesa Pekao Michała Krupińskiego.

Publikacja GW, której spodziewano się w PiS, wywołała spore poruszenie w partii i w sieci. Po zapoznaniu się z nagraniem wiele osób uznało je jednak za „politycznego kapiszona”. Na Twitterze pojawiły się kpiny z GW, która przez wiele lat przedstawiała Jarosława Kaczyńskiego jako nieudacznika bez konta bankowego, a teraz robi z niego niemal drugiego Donalda Trumpa.

REKLAMA