
O. Ludwik Wiśniewski kategorycznie zaprzeczył, jakoby słowa z apelem o zaprzestanie szerzenia mowy nienawiści, wypowiedziane podczas pogrzebu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, kierował przede wszystkim do Prawa i Sprawiedliwości. Teraz na łamach „Tygodnika Powszechnego” prostuje błędną interpretację jego słów.
Zdaniem duchownego, winę za agresję i nienawiść w życiu publicznym ponoszą zarówno politycy opozycji, jak i partii rządzącej. „Nie ma wagi, która precyzyjnie odważyłaby winę” – napisał na łamach „Tygodnika Powszechnego”.
„Przekonywano mnie, że słowa przeciw nienawiści, które wygłosiłem podczas pogrzebu w Bazylice Mariackiej, były atakiem na obecnie rządzących. To nieprawda” – zapewniał.
„Po moim wystąpieniu na mszy pogrzebowej dziennikarze mówili z kolei, że wielu z tych, którzy byli w kościele, poczuło się niewinnych. Grzegorz Schetyna od razu wskazał winnych: strona Pisowska. Miałem już okazję to w kilku miejscach prostować, ale powtórzę tutaj: w polskim sporze słowa nienawiści padały ze wszyskich stron. Nie ma wa wagi, która precyzyjnie odważyłaby winę” – podkreślił o. Wiśniewski, dodając że „nie mówił o jednym człowieku, tylko o zasadzie”.
– Jestem przekonany, że Paweł chce, abym wypowiedział następujące słowa: „trzeba skończyć z nienawiścią, trzeba skończyć z nienawistnym językiem, trzeba skończyć z pogardą, trzeba skończyć z bezpodstawnym oskarżaniem innych” – mówił podczas pogrzebu Adamowicza.
To właśnie te słowa miały zostać błędnie zinterpretowane.
Wiśniewski powtarzał jednak mocne słowa także w rozmowie z Moniką Olejnik, kiedy obarczał współodpowiedzialnością za szerzenie nienawiści przez TVP także Jarosława Kaczyńskiego.
– Powiedziałbym, żeby nie manipulował Kościołem. Wstydziłbyś się. Telewizja publiczna jest od tego, żeby kształtować w społeczeństwie podstawowe wartości – mówił, pytany w „Kropce nad i” o to, co powiedziałby prezesowi PiS, jeśli spotkałby się z nim na audiencji.
Na łamach „Tygodnika Powszechnego” o. Ludwik Wiśniewski nie odnosił się już jednak do Kaczyńskiego.
Źródło: fakt.pl