Za granicą piszą o taśmach Kaczyńskiego? Tak, ale autorami są… Polacy

Prasa/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
Prasa/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
REKLAMA

Reuters i „Politico” puściły informacje za spaloną przez „Gazetę Wyborczą” afera o „taśmach Kaczyńskiego”. Zwolennicy michnikowszczyzny oczywiście chwalą się, że „zagranica” pisze o Polsce na podstawie mediów w naszym kraju. Tymczasem jak się okazuje ponownie autorami materiałów w zagranicznych serwisach są Polacy.

Od wczoraj trwa dyskusja nad aferą, którą przedstawiła „Wyborcza”. GW co prawda spaliła temat skupiając się na epitetach opisujących Jarosława Kaczyńskiego, niemniej rzeczywiście mamy do czynienia ze skandalem.

REKLAMA

Jak mówił mec. Jacek Dubois, „Kaczyński zapewniał, że zlecenie zostanie opłacone, ale po wystawieniu faktury zapłata nie została zrealizowana”. – W momencie kiedy nasz klient wykonał zlecenie, zaczął domagać się zapłaty. Wtedy wskazano mu podmiot, na który ma wystawić fakturę. Kiedy wystawił ją zgodnie ze wskazaniami, okazało się, że firma ta nie dysponuje środkami finansowymi i nie może mu zapłacić. Natomiast faktyczny zleceniodawca, czyli spółka Srebrna, oznajmił, że nie może zapłacić, bo faktura wystawiona jest na inny podmiot – tłumaczył prawnik.

Lewackie środowiska jednak muszą chwalić się powiązaniami z zagranicznymi mediami, ponieważ wierzą, że to robi na kimś jeszcze wrażenie. Na pierwszy ogień poszedł Roman Giertych, który udostępnił tweeta Reutersa na ten temat. – Oj ci Amerykanie. Nie wiedzą, że PiS ogłosił, iż sprawa to „kapiszon” – napisał na Twitterze.

Po wejściu w informację okazuje się jednak, że autorami depeszy są… Joanna Plucińska i Anna Koper.

Wpadkę zaliczył też Michał Broniatowski. – Tak, najzabawniejszy – choć zrozumiały – jest sposób w jaki PiS broni swojego prezesa, że mianowicie nie płacąc usługodawcy za usługę w istocie zrobił mu przysługę. A tu dwa słowa o sprawie wg POLITICO – napisał udostępniając link do… swojego tekstu w „POLITICO”.

Postanowił jednak iść w zaparte, mimo tego, że napisany przez niego tweet wciąż wisi nawet na jego profilu. Twierdzi, że krytyka jego postawy to „dowód na istnienie pisowskiej fermy trolli”. – Już niemal setka ludzi przyczepia się do mnie (niektórzy ordynarnie i tych banuję), że napisałem o swoim artykule „wg POLITICO”. Zadziwiające, że nie odnoszą się do meritum, tylko do sprawy, na którą sami nigdy nie zwróciliby uwagi – napisał

Źródła: twitter.com/nczas.com

REKLAMA