„Wyborcza” ujawnia nowe taśmy Kaczyńskiego. Prezes PiS: „Opowieść o państwie prawa to bajka”

Jarosław Kaczyński. Foto: PAP/Marcin Obara
Jarosław Kaczyński. Foto: PAP/Marcin Obara
REKLAMA

„Gazeta Wyborcza” ujawniła kolejne stenogramy taśm Kaczyńskiego. Najnowsze nagranie zostało wykonane tydzień po pierwszym. – Pożyczanie na zasadzie, że później będzie udzielony kredyt i z tego kredytu się to spłaci, nie wchodzi w grę – mówił podczas nagranego spotkania Jarosław Kaczyński.

Jest kampania o charakterze czysto politycznym pod tytułem: partia buduje wieżowiec, azjatyckie stosunki czy nawet zgoła stwierdzenie, że to ja buduję, a w związku z tym jestem niezwykle zamożnym człowiekiem. Nie możemy sobie na to pozwolić – mówił Kaczyński podczas tłumaczenia powodów rezygnacji z projektu budowy dwóch wież.

REKLAMA

Z pierwszej taśmy dowiedzieliśmy się o planach spółki Srebrna na budowę w Warszawie dwóch wieżowców. Prace nad nimi zostały powierzone austriackiemu biznesmenowi Geraldowi Birgfellnerowi. Dowiedzieliśmy się też, że Kaczyński nie zapłaci mu za ponad roczną pracę, ponieważ nie ma do tego podstaw prawnych.

Zadeklarował też spotkanie 2 sierpnia z kancelarią prawną Baker McKenzie. – Ona też pracowała przy projekcie. Prezes miał nadzieję, że jej prawnicy znajdą sposób na to, jak zapłacić za prace Austriaka – czytamy w GW.

Na drugim spotkaniu nie było Grzegorza Tomaszewskiego, kuzyna prezesa PiS. Byli natomiast Jarosław Kaczyński, Gerald Birgfellner, jego żona w charakterze tłumaczki oraz czworo prawników z Baker McKenzie.

My jesteśmy gotowi naprawdę to zapłacić państwu w możliwie szybkim terminie – powiedział Kaczyński, nawiązując do kwoty 101 tys. euro, których oczekiwała kancelaria. – Sprawa druga to jest kwestia tej znacznie większej sumy. Dwa miliony trzysta tysięcy złotych minus to, co dotyczy państwa [Baker McKenzie – red.], bezpośrednio. Załóżmy, że to jest około dwóch milionów. I tutaj jest sprawa no dalej jeszcze idąca z tego względu, że tu nie ma tytułu odnoszącego się do spółki Srebrna – kontynuował.

Zapowiedział chęć „znalezienia sposobu” na spełnienie oczekiwań Birgfellnera zaznaczając, że jego roszczenia „mają podstawy”, są udokumentowane i są też dokumenty w opracowaniach, w których uczestniczyli prawnicy Baker McKenzie.

Prezes PiS deklaruje w końcu, że „ja byłbym gotowy zeznać [w sądzie], że rzeczywiście te przedsięwzięcia były robione na korzyść spółki, w ostatecznym rachunku miały służyć spółce Srebrna”. Dodaje też, że na sprawę trzeba patrzeć w kontekście wyborów.

To jest perspektywa dalsza, to jest wycofanie się na miesiąc czy na trzy, czy to już jakby, po prostu nierealne, no ale gdyby doszło do zmiany władzy w Warszawie – to jest mało prawdopodobne, ale niewykluczone – to i tak my byśmy z innych względów nie mogli tego prowadzić. I w związku z tym branie, znaczy pożyczanie, na zasadzie założenia, że później będzie udzielony kredyt i z tego kredytu się to spłaci, nie wchodzi w grę – mówił Kaczyński.

GW zaznacza, że prezes PiS otwarcie mówi w imieniu spółki, gdyż miał do tego „podkładkę prawną”. 2 lutego 2018 r. miał ją otrzymać pełnomocnictwo od swojej sekretarki Barbary Skrzypek, która ma udziały w Srebrnej.

Mieliśmy taki plan, który został najpierw zablokowany na poziomie możliwości dostania tak zwanego „wz, czyli warunku zabudowy, zapowiedziano nam to różnymi kanałami z udziałem ważnych polityków Platformy Obywatelskiej, że w żadnym razie ta budowa nie będzie nam udzielona. To na zasadzie, że niektórzy z tych polityków byli kiedyś radnymi Warszawy – mówił i zacytował posła PO Marcina Kierwińskiego, który miał powiedzieć „nie wybudujesz mi tego”.

I takich sygnałów było bardzo wiele i ponieważ my wiemy, jak w Polsce funkcjonuje prawo, ta opowieść o państwie prawa to kompletna bajka, w związku z tym musimy zaniechać tego przedsięwzięcia. Przy czym, powtarzam, zaniechać czegoś, co jest i tak w tej chwili niemożliwe do zrealizowania, chyba że by była po tym zmiana władzy – kontynuował prezes PiS.

Źródła: wyborcza.pl/wp.pl/nczas.com

REKLAMA