Tak wygląda „kultura” dotowana z publicznych środków. „Publika rechocze z wulgaryzmów, katolików, tupolewa” [WIDEO]

Kadr z zapowiedzi
Kadr z zapowiedzi "Nerwicy natręctw"/fot. YouTube/Teatr Gudejko
REKLAMA

Jedna z internautek obejrzała niedawno „sztukę” pt. „Nerwica natręctw”, która pokazuje, czym kończy się dotowanie kultury z publicznych środków. Całość polega na płytkich skojarzeniach i obrażaniu ludzi.

Najwyraźniej „sztuka” nie była wystarczająco skandaliczna, ponieważ nie odbiła się szerszym echem w mediach. Premierę miała już we wrześniu zeszłego roku. Jej reżyserem jest Artur Barciś, kojarzony głównie jako Tadeusz Norek w „Miodowych latach” czy też jako Arkadiusz Czerepach w „Ranczu”.

REKLAMA

Gdy w poczekalni u genialnego psychiatry spotyka się kilkoro pacjentów zawsze jest ciekawie. Gdy są to osoby cierpiące na takie fobie jak: niekontrolowane przeklinanie (choroba Touretta), przeliczanie wszystkiego (arytmomania), strach przed bakteriami (nozofobia), powtarzanie każdego zdania (palialia), niemożność stanięcia na linii, czy tytułowa nerwica natręctw, to robi się bardzo zabawnie. A gdy z powodu niekończącej się absencji lekarza pacjenci zaczynają się leczyć sami, zaczyna się prawdziwa jazda – czytamy w opisie „sztuki” pod spotem zapowiadającym premierę.

Internautka IzaBell podzieliła się swoimi wrażeniami po obejrzeniu „Nerwicy natręctw”. – Wróciłam załamana z teatru. Spektakl teatru warszawskiego. Obsada: Wardejn, Królikowski R., Barciś, Herman, Budnik. Publika rechocze z wulgaryzmów, katolików, pojawił się nawet tupolew. Tłumaczę sobie, że prowincja, to zachwyt i owacje na stojąco. Tylko co ja tu robię? Sztuka – napisała na Twitterze.

Internauci podzielają opinię użytkowniczki Twittera. Zwracają też uwagę na fakt, że bardzo często podobne „dzieła sztuki” są dotowane z naszych pieniędzy.

I pomyśleć że wszystkie te teatry egzystują dzięki dotacjom z budżetu – pisze julek. – Lepiej wyszukać na you tube stare spektakle z klasyką i starymi mistrzami gry aktorskiej – ocenia Yolanda. Z kolei Maria Razborska ocenia to jako „tryumf antykultury”.

W Warszawie nastąpił ekstremalny napływ ludności tzw. słoiki, weki, beczki ogórków kiszonych. Dla nich posiadanie np. gaypassa będzie rodzajem manifestu europejskości, nowoczesności i wyzwolenia. A w ratuszu tramwaje,hostele, miłość, biegunka, dąbrowa – pisze Żaba.

Źródła: twitter.com/youtube.com

REKLAMA