Afera z zarażonym mięsem nabiera tempa. Na jaw wychodzą bowiem kolejne fakty i lokalizacje do których trafiało. Okazuje się, że wołowina z nielegalnego uboju chorych krów produkowana była nie tylko na eksport.
Przypomnijmy „mięsna afera” wyszła na jaw dzięki dziennikarzom programu „Superwizjer”, którzy ujawnili proceder nielegalnego uboju krów w rzeźni w Kalinowie pod Ostrowią Mazowiecką. Mięso, które powinno być utylizowane pod osłoną nocy trafiało do zakładu, gdzie następnie było przerabiane i sprzedawane, głównie na eksport.
Okazuje się jednak, że wołowina mogła trafić także do polskich magazynów sklepowych.
„Z tego co mi wiadomo, na teren województwa małopolskiego trafiły dwie tony mięsa” – mówi zastępca Małopolskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii, Grzegorz Kawieci.
Pomimo, że informacje nie są oficjalne to spekuluje się, że chodzi o sklepy w Nowym Sączu. To właśnie tam miała trafiać „padlina”, którą następnie sprzedawano klientom jako czysty, zdrowy produkt.
„W przypadku namierzenia produktów zawierających podejrzane mięso, wydajemy decyzję o zatrzymaniu ich dystrybucji” – podkreślił Kawiecki. Eksperci podkreślają jednak, że proceder mógł trwać miesiącami, a w związku z tym mięso chory krów trafiało do naszych koszyków.
Źródło: Fakt24.pl / NCzas.com