„Żółte kamizelki” wystawiają jeszcze jedną listę do PE. Po „umiarkowanych” jest lista „obywatelska”, i w Polsce raczej nie ma się z czego cieszyć

Żółte kamizelki/fot. ilustracyjne/fot. PAP/Abaca
Żółte kamizelki/fot. ilustracyjne/fot. PAP/Abaca
REKLAMA

Żółte kamizelki” ogłosiły utworzenie dodatkowej listy na wybory do Parlamentu Europejskiego, które dobędą się w maju. W uzasadnieniu mówi się o alternatywie dla „pozbawionych głosu” i o „rozwijaniu bardziej socjalnej Europy”. Chyba jednak jest to raczej lista „żółtej”… lewicy.

To już druga taka inicjatywa. Liderów pierwszej listy (75 osób) podejrzewano o czerpanie inspiracji ze strony rządu (jeden z liderów był nawet wcześniej kandydatem prezydenckiej partii LREM). Teraz powstaje „Obywatelska lista żółtych kamizelek”, na razie z 10 nazwiskami.

REKLAMA

Są tu aktor z Calvadosu w Normandii Thierry Paul Valette, lat 42, 54-letni urzędnik miejski, 51-letni rolnik z farmy ekologicznej, 29-latek z firmy ubezpieczeniowej i 27-letni student medycyny. Liderzy zapowiadają, że lista zostanie rozbudowana, tak by być „reprezentatywną geograficznie, socjalnie i politycznie dla całego kraju” i oddać „różnorodność ruchu”.

Trudno na razie mówić o programie, ale wygląda to na lewe skrzydło ruchu. Zapowiadane priorytety to „rozwój bardziej socjalnej i demokratycznej Europy, która ograniczy dumping socjalny”.

Ten ostatni termin to sprzeciw wobec delokalizacji przemysłu, ale też wolnej konkurencji handlu i usług. Argument „dumpingu socjalnego” wysuwał kilka razy m.in. prezydent Macron pod adresem Polski.

Reszta haseł też jakaś dziwna. Nie ma np. dość popularnej w tym ruchu idei „Europy narodów”, ale pojawia się za to „Europa obywateli”. Jakiś „żółty KOD”?

REKLAMA