Arabskie mafie rządzą na niemieckich ulicach, policja jest bezradna. „Zastraszanie policjantów i ich rodzin to żadna rzadkość”

Imigranci i policja w Niemczech - zdjęcie ilustracyjne. / fot. YouTube
Imigranci i policja w Niemczech - zdjęcie ilustracyjne. / fot. YouTube
REKLAMA

Na niemieckich ulicach policja jest bezradna. Rządzą nimi bowiem arabskie klany, które sprawują władzę nad całymi dzielnicami wielu miast. Zajmują się prostytucją, handlem narkotykami, wymuszeniami, kradzieżami oraz zabójstwami. I śmieją się funkcjonariuszom w twarz.

Problem nie jest nowy, a swoją pozycję arabskie klany wypracowywały latami. Brak reakcji ze strony osób odpowiedzialnych za praworządność spowodował, że przestępcy rośli w siłę. Przełomowym momentem okazał się jednak pogrzeb jednego z najbardziej znanych gangsterów w Berlinie Nidala Rabiha. Takiej ceremonii nie powstydziłby się nawet sam Ojciec Chrzestny. Opinia publiczna była zszokowana.

REKLAMA

Nidala Rabiha złożono do grobu na muzułmańskim cmentarzu w dzielnicy Berlin-Schöneberg ze starannym zachowaniem nakazów sunny – ukierunkowanego na Mekkę w owiniętej w palestyńską flagę trumnie. Na ceremonii pojawiły się dwa tysiące żałobników – szlochających kobiet i przejętych mężczyzn.

36-letni Nidal Rabih, lokalny boss i szef klanu, od 25 lat był znaczącą postacią w przestępczym świecie. Jako 11-latek zaczynał od kradzieży i pobić, a w wieku 14 lat wsadził nóż w plecy innego nastolatka. Pół życia spędził w więzieniu, a w środowisku arabskich klanów zyskał bandycką sławę najgroźniejszego łotra.

Zginął zastrzelony 9 września, gdy wraz z żoną i dwójką dzieci wybierał się na spacer do parku Tempelhofer Feld, gdzie członkowie jego klanu urządzali grilla. Jego ciało przeszyło osiem kul. Przed szpitalem, do którego trafił po zamachu, zebrał się tłum składający się z członków klanu, którzy zachowywali się agresywnie, zatrzymali ruch w całej okolicy i napastowali pracowników szpitala.

Tylko w samej stolicy Niemiec działa 20 klanowych gangów, gromadzących ok. 10 tys. żołnierzy. W Berlinie odbywające się co jakiś czas strzelaniny, powoli stają się normą. Mafia zajmuje się m.in. handlem narkotykami, prostytucją, hazardem, ale przede wszystkim ściąganiem haraczu za ochronę.

Arabskie klany znane są z najbardziej spektakularnych przestępstw w Berlinie. „Do legendy przeszła kradzież w Bode-Museum z marca 2017 roku – bandyci ukradli złotą monetę o wadze 100 kg i wartości ok 3,7 mln euro” – czytamy na łamach Polska The Times.

„Po zamordowaniu Nidala Rabiha policja wzmocniła obecność w dzielnicach uznawanych za tereny klanów. Przechodzi do działania, ale często okazuje się, że są miejsca, gdzie jej władza nie sięga” – relacjonuje gazeta.

„Zwyczajna kontrola drogowa – choćby jej próba – na Hermannstraße w Neukölln wywołuje natychmiastową reakcję. Radiowóz zostaje otoczony przez sporą grupę agresywnych, barczystych, wygolonych młodzieńców z modnie ukształtowanymi brodami, którzy przyglądają się z bliska kontroli kierowcy i pasażerów luksusowej limuzyny. Kontrolowani zapalają leniwie papierosy, dym wydmuchują bezczelnie w kierunku stróżów prawa, którzy mają broń krótką i maszynową, są ubrani w kamizelki kuloodporne, ale co? Będą strzelać? Kontrola się kończy, limuzyna może ruszać. Tłumek się rozchodzi. Zastraszanie policjantów i ich rodzin to żadna rzadkość” – czytamy.

Źródło: Polska The Times

REKLAMA