
Restauracja „The Arc at Nobbys” w Melbourne w Australii posiada w swojej ofercie nietypowe danie. Jedna z klientek o żydowskich korzeniach była oburzona, gdy zorientowała się, że może zamówić smażone w głębokim tłuszczu frytki o nazwie „Lista Schindlera”.
Za frytki w kształcie gofrów trzeba zapłacić 15 dolarów. Lisa, klientka żydowskiego pochodzenia, odkryła potrawę o nazwie nawiązującej do Holokaustu podczas piątkowej kolacji ze swoim chłopakiem.
– Nie umiem wyrazić, jak bardzo byliśmy zaniepokojeni, zszokowani i jak nieprzyjemnie się poczuliśmy po przeczytaniu menu – mówiła.
„Lista Schindlera” to również nazwa filmu nakręconego na podstawie książki Thomasa Keneally’ego Schindler’s Ark. Akcja amerykańskiego dramatu wojennego w reżyserii Stevena Spielberga osadzona jest w latach II wojny światowej, w Polsce pod niemiecką okupacją. Głównym bohaterem jest niemiecki przemysłowiec Oskar Schindler, który ratuje ponad 1000 Żydów, zatrudniając ich w swojej fabryce emaliowanych naczyń w Krakowie jako darmową siłę roboczą.
Podczas debaty z okazji 25 lat od premiery Listy Schindlera, reżyser Steven Spielberg powiedział, że każde publiczne liceum w Stanach Zjednoczonych powinno być zobowiązane do nauczania historii Holokaustu. Oprócz tego oświadczył, że… boi się aresztowania w Polsce.
Reżyser skupił się na „kilku incydentach antysemickich, które miały miejsce podczas kręcenia filmu”. Jednym z nich, zdaniem Spielberga, było to, że jednej z Polek obecnych na planie spodobał się… niemiecki mundur.
Pewnego razu, gdy Ralph Fiennes był ubrany w swój pełny mundur SS, pewna Polka krzyknęła i powiedziała: „jak bardzo podobał się jej jego mundur i żałowała, że wszyscy nie wróciliście tutaj, by nas chronić” – opowiadał.
Reżyser dodał, że „prawdopodobnie zostanę aresztowany w Polsce, kiedy następnym razem będę o tym mówił – skoro przyjęli to prawo”. Spielberg odwoływał się do nowelizacji ustawy o IPN, którą Polska próbowała wprowadzić na początku ubiegłego roku. Ustawa zakazywała obwiniania polski lub jej obywateli o jakiekolwiek zaangażowanie w Holocauście.
„The Arc at Nobbys” w swojej ofercie posiada także inne „filmowe” dania, jak np. „Pulp Fiction”, „Terminator”, czy „Ojciec chrzestny”.
Lisa złożyła oficjalną skargę i przeprowadziła rozmowę z kierowniczką restauracji, która ją przeprosiła i obiecała zmianę nazwy frytek.
„Frytki to popularny element menu, więc nazwaliśmy nasze cztery rodzaje frytek po czterech filmach, które są popularnymi klasykami” – wyjaśniły w komentarzu dla „Daily Mail Australia” władze restauracji i zapewniały, że nie chciały nikogo urazić.
Przewodniczący australijskiej Komisji Antykorupcyjnej dr Dvir Abramovich twierdził natomiast, że nazwa ta jest przykładem wykorzystania Holokaustu w celach reklamowych i marketingowych.
– To trend, który wydaje się pogarszać. Im więcej czasu mija, tym bardziej ludzie zapominają, co faktycznie wydarzyło się w czasie II wojny światowej – podkreślił. Dodał również, że ma nadzieję, iż żaden ocalały z Holocaustu nigdy nie odwiedzi restauracji, w której będzie musiał stawić czoła „tak obraźliwemu menu”.
Źródła: dailymail.co.uk/nczas.com