
Niemcy mają problem? Jak się okazuje Rumunia, zgodnie z obietnicą, przyspiesza prace nad przepisami, które mają utrudnić powstanie kontrowersyjnego Nord Stream 2.
Jak podaje brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka, władze w Bukareszcie, które sprawują przewodnictwo w Unii w tym półroczu, wpisały dyskusję nad nowelizacją dyrektywy gazowej do spotkania ambasadorów pod koniec tygodnia.
To ma być moment kiedy dowiemy się, czy większość krajów jest za tym by Nord Stream 2 nie powstał. Chodzi o nowelizację dyrektywy gazowej, która ma zagwarantować, że wszystkie gazociągi, także te importowe i ich części morskie na terytorium Wspólnoty, będą objęte unijnym pakietem energetycznym.
Rumunia inaczej niż poprzednie prezydencje czyli austriacką i bułgarską podeszła do sprawy i ma zamiar ruszyć sprawę do przodu. Po ponad roku sprawa trafi z poziomu roboczego, ekspertów na polityczny, ambasadorów. To jest kluczowe by powstrzymać budowę Nord Stream 2. Dla tej sprawy koniec tygodnia będzie kluczowy.
Wszytko zależy od tego czy większość krajów UE będzie za zmianami w dyrektywie gazowej. Grupie 13 krajów, w tym Polsce, opowiadających się za nowelizacją, by osiągnąć sukces potrzeba jeszcze poparcia trzech dużych państw – Włoch, Hiszpanii i Francji.
Dwa pierwsze kraje jest szansa skusić. Francja jest wątpliwa.
Przeciwnicy Nord Stream 2 obawiają się, że lobbing i presja ze strony Niemiec spowoduje złagodzenie zapisów, co pozwoli na wyłączenie Nord Stream 2 ze znowelizowanej dyrektywy.
Źródło: IAR/ Polskie Radio