Gwiazdy minionych lat nie mogą liczyć na wysokie emerytury. Przez lata swojej kariery raczej nie odprowadzali oni wysokich składek, a to wiąże się z wypłatą często minimalnych emerytur. Jedną z takich osób jest Beata Tyszkiewicz.
Praca artystów nie jest na całe szczęście tak opodatkowana, jak szarego zjadacza chleba. Z niższym opodatkowaniem wiążą się jednak nie tylko wyższe przychody, ale również mniejsza składka na ZUS, co po latach przekłada się na głodową emeryturę.
Jedną z takich artystek jest Beata Tyszkiewicz, która znana jest przede wszystkim z niemal stu ról filmowych. W ostatnich latach częściej występowała w serialach, a także brała udział w programach rozrywkowych, takich jak „Taniec z Gwiazdami”, gdzie była jedną z jurorek.
Duża część kariery Tyszkiewicz wypadła w czasie PRL-u. Obecnie jej emerytura to zaledwie 1300 złotych. – Emeryturę mam niską, ale mówiąc o tym, nie biadoliłam, bo ludzie mają niższe. Ja zawsze sobie radziłam. Piszę sobie następną książkę, dwie właściwie – powiedziała swego czasu aktorka.
Beata Tyszkiewicz radzi sobie mimo poważnych problemów ze zdrowiem. Aktorka przeżyła zawał serca, który spowodował, że musiała zrezygnować z niektórych obowiązków zawodowych, m.in z funkcji jurora w programie „Taniec z gwiazdami”. Aktorka nie jest jednak sama, może liczyć na wsparcie córek: Karoliny Wajdy i Wiktorii Padlewskiej.