Obawiała się o swoje życie. Dzień później była już martwa

Valerie Reyes. Foto: instagram
Valerie Reyes. Foto: instagram
REKLAMA

Czuję, że ktoś chce mnie zamordować – miała powiedzieć matce 24-letnia Valerie Reyes na krótko przed swoim zaginięciem. Zagadkowa śmierć młodej Amerykanki zszokowała opinią publiczną.

Zaginięcie Valerie zgłoszono tuż po tym, jak nie stawiła się w pracy, a rodzina i znajomi nie mogli się do niej dodzwonić. Poszukiwania miały tragiczny finał. Skrępowane ciało dziewczyny znaleziono w walizce w Greenwich, dzielnicy Nowego Jorku.

REKLAMA

Ofiara zmagała się z depresją i bała się o swoje życie. Dzień przed zaginięciem Reyes zadzwoniła do swojej matki. Według jej relacji była przerażona, ale nie zdradziła co było przyczyną. Powiedziała jedynie, że nie może zapomnieć historii zamordowanych kobiet, o których słyszała.

Boję się. Jestem paranoiczką, mamusiu. Dostaję ataków paniki. Boję się, że ktoś chce mnie zamordować – mówiła.

Kilka dni wcześniej zakończyła związek ze swoim chłopakiem. Jednak na pytanie o to, czy to były partner wywołuje u niej strach, stanowczo zaprzeczyła.

Z nagrań miejskiego monitoringu do którego dotarł wynajęty przez rodzinę Valerie detektyw wynika, że w nocy przed swoim zaginięciem była na Manhattanie. Nie wiadomo, co Reyes robiła o drugiej w nocy w Nowym Jorku, ani gdzie później poszła.

Przyczyna śmierci dziewczyny nie została ujawniona. Nie ogłoszono też żadnych aresztowań w tej sprawie. W śledztwo zaangażowano policję z trzech stanów. Rodzina i przyjaciele zamordowanej uczcili jej pamięć w czasie czuwania w Glen Island Park w New Rochelle.

źródło: o2.pl

REKLAMA