
W telewizjach głównego ścieku trwa nachalne promowanie nowej siły politycznej, jaką ma być rzekomo Wiosna Roberta Biedronia. Nawet kiedy partia jeszcze oficjalnie nie istniała cieszyła się poparciem na poziomie około 10 procent.
Do sprawy pojawienia się nowej siły politycznej na polskiej scenie odniósł się historyk Leszek Żebrowski. Na początek odniósł się on do kwestii finansowania partii Biedronia, która budzi wiele pytań.
– Oto w środku zimy powstaje partia o nazwie „Wiosna”. Powstaje, choć jeszcze jej nie ma (nie jest zarejestrowana), ale posłuszne me(r)dia już poklaskują tak, jakby ona była. Zaczęło się z rozmachem. Wg różnych szacunków huczna kampania na starcie mogła kosztować nawet 1,5 mln zł, choć miała oblicze opery mydlanej – zaczął.
– Show rozpoczęło ponad godzinne wykrzykiwanie sloganów przez Roberta Biedronia, który znany jest z tego, że lansuje się na swej orientacji seksualnej i na tym, jaki to on biedny, czyli – jak całe środowisko – „prześladowany” przez heteroseksualną większość. Na czym owo prześladowanie polega? To nieistotne – kontynuuje Żebrowski.
Żebrowski odniósł się również do licznych obietnic Biedronia, których sfinansowanie jest po prostu niemożliwe – abstrahując od ich idiotyczności. – Obietnice nic nie kosztują. „Nie da ci ojciec, nie da ci matka, tego co da ci Biedronia gadka”. Taki slogan powinien powitać zebranych fanów na warszawskim Torwarze – napisał.
– Jak na razie, mamy do czynienia z homo-propagandą, która lansuje go niemal na „męża stanu” (…) Z drugiej strony – twarde fakty. Wypomina mu się, że właściwie żadnej z obietnic przedwyborczych nie zrealizował, ale – gwoli ścisłości – nie miał kiedy. Jako prezydent Słupska ciągle był w „delegacjach”, w tym na imprezach LGBT, gdzie „godnie” (i przygodnie?) reprezentował swe miasto – dodał historyk.