
Dwa amerykańskie niszczyciele rakietowe klasy Arleigh Burke, przepłynęły w pobliżu sztucznie usypanej rafy, na której znajdują się chińskie instalacje wojskowe. Amerykanie zapowiadają kontynuację tego typu operacji w przyszłości.
Amerykańskie niszczyciele, USS Preble (DDG-88) i USS Spruance (DDG-111), przepłynęły w odległości mniejszej niż 12 mil morskich od chińskich instalacji na sztucznie usypanej Rafie Mischief na Morzu Południowochińskim.
Była to druga tego typu operacja w tym roku. 5 tygodni temu niszczyciel USS McCampbell (DDG-85) przepłynął w pobliżu Wysp Paracelskich, do których prawo roszczą sobie Chiny i kilka innych państw regionu.
Kraje takie jak USA, Wielka Brytania czy Australia przeprowadzają od 2015 roku tak zwane freedom of navigation operations (FONOP). Polegają one na przepływaniu w odległości mniejszej niż 12 mil morskich, które stanowią granicę wód terytorialnych, od wybrzeży spornych wysp.
– Amerykańskie siły zbrojne operują codziennie w rejonie Indo-Pacyfiku. Wszystkie operacje są zgodne z prawem międzynarodowym. USA będą latać, pływać i wykonywać operacje wszędzie tam prawo międzynarodowe pozwala – powiedział komandor Clay Doss, rzecznik amerykańskiej 7 Floty.
– Przeprowadzamy rutynowe i regularne operacje typu FONOP, tak jak robiliśmy do tej pory i jak będziemy robić w przyszłości. Nie są wymierzone przeciwko żadnemu krajowi – dodał.
Pogorszenie relacji na linii Waszyngton-Pekin spowodowane wprowadzeniem ceł na chińskie towary przez prezydenta Donalda Trumpa, oraz sankcje za zakup rosyjskich systemów uzbrojenia doprowadziło także do wzrostu napięcia w regionie Morza Południowochińskiego. Amerykanie wysyłają w ten region okręty i amerykańskie bombowce strategiczne B-52, które startują z bazy na Guam.
1 marca upływa termin jaki prezydent Donald Trump wyznaczył na osiągnięcie porozumienia handlowego z Chinami. Jeżeli nie uda się go osiągnąć, cło na chińskie towary importowane do USA o wartości 200 miliardów dolarów zostanie podniesione do 25% z obecnych 10%.
Do czasu zakończenia negocjacji nie należy się spodziewać bardziej zdecydowanych reakcji ze strony Pekinu. Chiński MSZ tradycyjnie ograniczył się do wezwania USA do „zaprzestania prowokacji” i „odstąpienia od naruszania chińskich wód terytorialnych”.
Jeżeli negocjacje się załamią możliwa jest dalsza eskalacja. Część chińskiej admiralicji uważa, że potrzebne są bardziej zdecydowane działania. Dai Xu, prezes chińskiego Instytutu Bezpieczeństwa i Współpracy na Morzu, zaproponował, aby taranować amerykańskie okręty naruszające wody wokół terytoriów, które Chiny uważają za swoje. Kontradmirał Lou Yuan powiedział słuchaczom w Shenzhen, że trwające spory o zajmowane przez Chiny rafy i sztucznie usypane wyspy na Morzu Południowochińskim mogą zostać rozwiązane przez zatopienie dwóch amerykańskich lotniskowców.