Rosjanie nie płacą czynszu za zajmowane budynki w Polsce. Rząd negocjuje z Kremlem

Władimir Putin. Foto: PAP/ITAR-TASS
Władimir Putin. Foto: PAP/ITAR-TASS
REKLAMA

Rosjanie od lat zajmują w Warszawie szereg budynków. Mimo prawomocnych wyroków sądu, państwo polskie nie jest w stanie odzyskać tych nieruchomości. Teraz rząd postanowił rozpocząć konsultacje w tej sprawie.

Na budynki i działki zajmowane w różnych miejscach stolicy przez Federację Rosyjską potocznie mówi się „szpiegowo” i „rosyjskie lotniskowce”. Kreml zajmuje je bez ważnej umowy i bez płacenia czynszu, a cały proceder ciągnie się jeszcze od lat 70.

REKLAMA

Wtedy to władze PRL i ZSRR podpisały umowy o wymianie nie ruchomości dla celów dyplomatycznych. Strona polska się z nich wywiązała – rosyjska nie. Rosjanom przekazano grunty w Warszawie, Gdańsku i Poznaniu. Za korzystanie z nieruchomości Polska żąda od Federacji Rosyjskiej 8 mln złotych.

Mimo że Związek Radziecki upadł niemal 30 lat temu, rosyjskie władze do dziś nie oddały Polakom budynków w atrakcyjnych lokalizacjach w Warszawie.

Polskie sądu wydały wyroki dotyczące oddania co najmniej trzech nieruchomości. Wszystkie zapadły zaocznie. W październiku 2016 roku Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał rosyjskim władzom oddanie kaskadowych budynków przy ul. Sobieskiego 100.

W kwietniu 2017 roku zapadł wyrok nakazujący Kremlowi wpłatę w wysokości 7,6 mln złotych do Skarbu Państwa za bezumowne korzystanie z nieruchomości przy ul. Kieleckiej 45 na Mokotowie. Miesiąc później wydano wyrok dotyczący budynków przy ul. Bobrowieckiej 2B – naprzeciwko ambasady Korei Północnej. Sąd nakazał Rosjanom oddanie kolejnych 9 mln za bezumowne zajmowanie nieruchomości.

Wszystkie wyroki wydane w sprawach z powództwa Skarbu Państwa, reprezentowanego przez prezydenta miasta stołecznego Warszawy, zastępowanego przez Prokuratorię Generalną, przeciwko Federacji Rosyjskiej o zapłatę wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z nieruchomości, są prawomocne – potwierdziła w rozmowie z radiem ZET rzecznik Prokuratorii Generalnej Sylwia Hajnrych.

Strona rosyjska nie wniosła sprzeciwu do tych zaocznych wyroków. Mimo tego nieruchomości nadal są zajmowane przez Kreml, a strona polska nie dostała zasądzonych odszkodowań. Prokuratoria Generalna, warszawski ratusz i MSZ obarczają się wzajemnie odpowiedzialnością za rozwiązanie sporu z Rosjanami.

Rola Prokuratorii Generalnej jako pełnomocnika procesowego, czyli adwokata Skarbu Państwa, kończy się wraz z przekazaniem podmiotowi reprezentującemu Skarb Państwa odpisu prawomocnego wyroku – mówiła Hajnrych.

Stołeczny ratusz z kolei utrzymuje, że „prezydent Warszawy we współpracy z MSZ oraz Prokuratorią Generalną RP systematycznie prowadzi czynności mające na celu zabezpieczenie roszczeń Skarbu Państwa oraz m. st. Warszawy w sprawie tzw. nieruchomości poradzieckich”. Nie wiadomo ile dokładnie Rosja jest winna Polsce za bezumowne zajmowanie budynków w Warszawie.

MSZ potwierdził, że „aktualnie trwają polsko-rosyjskie konsultacje w sprawie zawarcia umowy o kompleksowym uregulowaniu sytuacji prawnej polskich nieruchomości dyplomatycznych w Federacji Rosyjskiej oraz rosyjskich nieruchomości dyplomatycznych w Polsce”.

Jak poinformował resort spraw zagranicznych, pierwsza runda konsultacji miała miejsce w Warszawie 31 października 2018 roku, a drugą zaplanowano w Moskwie na marzec 2019 roku. MSZ nie wyjaśnił jednak, jakie są dotychczasowe rezultaty rozmów.

„Strona polska jest zainteresowana przedmiotowymi konsultacjami, ponieważ w trybie dwustronnej umowy może uzyskać nowe nieruchomości na terenie Federacji Rosyjskiej, na podstawie niewykonanych dotąd przez stronę rosyjską porozumień międzyrządowych z lat 1974 – 1986. Od wyniku tych konsultacji zależą dalsze działania strony polskiej w doniesieniu do nieruchomości rosyjskich w Polsce” – tłumaczyło biuro prasowe MSZ.

Zupełnie inaczej na tę kwestię patrzą Rosjanie. – Próby przeforsowania w trybie jednostronnym wysuwanych pod naszym adresem pretensji w tej sferze przy pomocy sądów polskich uważamy za nieuzasadnione i pozbawione perspektyw – oświadczył attaché prasowy Ambasady Rosji w Warszawie Władimir Aleksandrow.

Wychodzimy z założenia, że wszystkie takie kwestie należy omawiać w ramach prowadzanych między MSZ Rosji i Polski rozmów w celu uregulowania problemu nieruchomości dyplomatycznych w stosunkach rosyjsko-polskich – dodał.

W czerwcu 2017 roku ówczesna wiceminister spraw zagranicznych Joanna Wronecka poinformowała, że Rosjanie zgłaszają roszczenia do aż 14 nieruchomości w Polsce. Wśród nich znalazł się m.in. budynek przy ul. Szucha 7 – ambasada Ukrainy w Warszawie.

Kreml posiada m.in. ogromny zespół pałacowy pomiędzy ul. Belwederską a ul. Spacerową, gdzie znajduje się ambasada Federacji Rosyjskiej. Przedstawiciel Rosji ma do dyspozycji w naszym kraju m.in. 4-hektarowy park i kort tenisowy. Polski ambasador w Moskwie ma znacznie skromniejszy teren i może zapomnieć o takich luksusach.

„Strona rosyjska od ponad 40-tu lat w Warszawie (…) nie płaci żadnych opłat za użytkowane obiekty uzyskane na podstawie porozumień a wezwania właściwych polskich władz fiskalnych o opłacanie należności za kilka takich obiektów o nieuregulowanym stanie prawnym zwraca bez wykonania” – stwierdziła wprost w odpowiedzi na poselską interpelację Wronecka.

Źródło: radiozet.pl

REKLAMA