Niegdyś jedna z najsilniejsza armii świata, dziś rządzi nią nieporadność, brak sprzętu i ludzi. „Gdzie nie spojrzeć, coś nie funkcjonuje” – mówi wysoki rangą niemiecki oficer, stacjonujący na co dzień w kwaterze głównej w Berlinie.
Zdaniem ekspertów jednym z podstawowych problemów Niemców jest obecnie brak jakiegokolwiek zaangażowania w działania militarne. Rząd Angeli Merkel naciskany przez lewicę i zielonych, nie tylko odrzuca nowe projekty ale także zaniedbuje te, które wprowadzone zostały w życie wiele lat temu.
„Brakuje zarówno ludzi jak i sprzętu, często jeden niedobór goni drugi” – mówił deputowany Hans-Peter Barels zasiadający w komisji obrony.
Jako idealny przykład słabości podawana jest historia związana z karabinkiem HK G36, który znajduje się na podstawowym wyposażeniu niemieckiej armii. Rząd postanowił zezłomować całą tę broń, po tym, gdy odkryto, że przy zbyt wysokiej temperaturze nie ma praktycznie możliwości trafienia w cel.
Jak twierdzą eksperci ds. wojskowości, takich spraw jest o wiele więcej, jednak dla dobra politycznego PR-u przedstawiciele Bundeswehry milczą.
Oprócz sprzętu w fatalnej kondycji są sami żołnierze, a dokładniej dowódcy, którzy borykają się z brakiem szeregowych. Wojsko od wielu lat prowadzi liczne kampanie reklamowe, w których zachęca młodych Niemców, a także obywateli innych krajów, do wstępowania w szeregi armii, jednak te działania są kompletnie nieskuteczne. Poborowych jest tak mało, że otwarcie mówi się o sięgnięciu po bezrobotnych imigrantów.
Czy coś może się zmienić w najbliższych latach? Wszystko wskazuje na to, że nie. Angela Merkel odchodzi z funkcji kanclerza i problemy spadną na jej następcę. Polityka niemiecka jest jednak przesiąknięta retoryką antywojskową, a zieloni i lewica nadal przekonywać będzie społeczeństwo, że inwestycja w armię jest kompletnie bezpodstawna i niepotrzebna.
Źródło: Onet.pl / NCzas.com