
Z ustaleń Prokuratury Krajowej wynika, że lokalni politycy oraz działacze PiS z Bogatyni zarabiali miliony na śmieciach, które trafiały z Niemiec do Polski. Cały proceder miał miejsce w latach 2012–2018. Ostatecznie sprawą zainteresowało się Centralne Biuro Śledcze Policji.
Zdaniem śledczych w sprawę zaangażowani byli były burmistrz miasta Andrzej G., którego wyrzucono z PiS w 2017 roku za oddolną próbę organizacji „Dni pamięci Lecha Kaczyńskiego” oraz Sławomir Z., szef zgorzeleckich struktur PiS i bliski współpracownik wiceminister edukacji Marzeny Machałek.
O Sławomirze Z. zrobiło się głośno za sprawą artykułu w Neewsweeku. Według ustaleń gazety miał on będąc prezesem PGE GiEK namawiać wraz z ówczesnym rzecznikiem MON Bartłomiejem M. radnych PO do poparcia PiS w zamian za stanowiska w spółce.
Śledczym udało się ustalić, że wraz z burmistrzem miasta fałszował dokumenty dotyczące przywozu śmieci.
Na składowiska trafiały śmieci mieszane, tzn. niesegregowane, a w dokumentacji widniały wpisy, że są to odpady biodegradowalne. W konsekwencji zaniżana była opłata środowiskowa – wyjaśnia jeden z prokuratorów.
W ten sposób nielegalnie składowano w Polsce odpady z Niemiec. W efekcie tych działań Skarb Państwa stracił około 7 mln zł. Aż 5 mln zł z tego trafiło do ludzi odpowiedzialnych za zbrodniczy proceder.
Zatrzymani usłyszeli m.in. zarzuty niegospodarności, udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przekroczenia uprawnień, przyjęcia korzyści majątkowych oraz fałszowania dokumentacji.Grozi im 15 lat więzienia.
źródło:fakt.pl