Skandal podczas Pucharu Świata w Willingen. Niemieccy organizatorzy zadbali, żeby ich zwycięzca miał lepsze warunki

Ryoyu Kobayashi przed próbą w Willingen. / foto: Twitter
REKLAMA

Skoro zakończyły się zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich w Niemczech, czas na kolejną teorię spiskową. Internauci znów dostrzegli skandal związany z organizacją zawodów u naszych sąsiadów. Tym razem chodzi o warunki, w jakich puszczani byli zawodnicy.

Po pierwszej serii zawodów w niemieckim Willingen prowadził Kamil Stoch, drugi był Ryoyu Kobayashi, a trzeci Karl Geiger. Tuż za podium znajdowali się kolejni dwaj Polacy – Dawid Kubacki i Piotr Żyła.

REKLAMA

W drugiej serii Polacy oddali dobre skoki i podobnie jak inni zawodnicy mieli doliczane punkty za wiatr. Sytuacja zmieniła się, kiedy do swojej próby szykował się Karl Geiger. Wówczas zaczęło wiać pod wiatry, a Niemiec odleciał ponad 150 metrów.

Dobre warunki utrzymywały się dłużej, jednak organizatorzy nie puszczali kolejnego zawodnika – Ryoyu Kobayashi. Zielone światło zapalono dopiero po kilkudziesięciu sekundach, kiedy na grafice znów wiedzieliśmy, że wiatr wieje w plecy.

W czerwonej kolumnie punkty za wiatr. / foto: prt sc skijumping.pl
W czerwonej kolumnie punkty za wiatr. / foto: prt sc skijumping.pl

Tym razem Geiger został puszczony w rewelacyjnych warunkach i skoczył 6 metrów dalej od drugiego Kamila Stocha. Polak jednak podobnie jak i Japończyk zostali puszczeni, kiedy znów zaczęło wiać w plecy.

Podobnie jak dziś Kobayashi, tak wczoraj na belce został przetrzymany Kamil Stoch. Zawodnik z Polski czekał aż do 45 sekundy, a kiedy był już przygotowany do zejścia z belki, nagle zapaliło się zielone światło. Nie było wyjścia, Stoch musiał skoczyć.

– To była dziwna sytuacja. W 45. sekundzie mojego oczekiwania zapaliło się zielone światło. A ja już byłem przygotowany, że muszę zejść z belki, już nawet automatycznie wykonałem ruch, aby zejść i nagle zielone – komentował tę sytuację Kamil Stoch.

REKLAMA