„Gazeta Wyborcza” od paru tygodni próbuje uderzyć w Jarosława Kaczyńskiego, jednak bardziej sama się kompromituje. Wszystkimi możliwymi środkami szukali księdza Rafała Sawicza, który rzekomo miał przyjąć kopertę z 50 tysiącami złotych. Znalazł się, tylko nic tu się nie zgadza…
– Gerald Birgfellner zeznał w prokuraturze, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł księdzu z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna; chodziło o budowę drapacza chmur w Warszawie – pisała redakcja Adama Michnika.
Austriacki biznesmen miał zapytać Kaczyńskiego, ile trzeba zapłacić Sawiczowi, a ten miał odpowiedzieć, że 100 tys. zł. – Powiedziałem, że nie mam takich pieniędzy i muszę je wyłożyć z własnej kieszeni, i mogę zebrać 50 tys., a resztę zapłacimy mu, jak dostaniemy kredyt (z Banku Pekao SA na przygotowanie inwestycji – przyp. red.), a ja otrzymam swoje honorarium – mówił Birgfellner.
– Ktoś z Nowogrodzkiej do mnie zadzwonił, nie wiem kto, że powinienem podjąć te 50 tys. z banku z mojego prywatnego konta i zawieźć je na Nowogrodzką. Zaniosłem kopertę z pieniędzmi na Nowogrodzką, nie pamiętam dokładnie, komu przekazałem kopertę z pieniędzmi, ale przypominam sobie, że Jarosław Kaczyński tę kopertę miał w ręku. Więc mieliśmy już podpisane uchwały, czyli była zgoda – czytamy w gazecie.
Po tych rzekomych rewelacjach, zaczęto w redakcji „GW” szukać wspomnianego księdza. Trzeba było znaleźć księdza! Wszystkimi środkami apelowali do ludzi by go znaleźć. I udało się…tak jakby.
Okazuje się, że ksiądz Rafał Sawicz, to nie ksiądz, a urzędnik w Gdańsku. Zajmuje się rozliczeniem opłat za użytkowanie wieczyste gruntów. Oto jak swoje odkrycie opisuję redakcja Gdańska Strefa Prestiżu.
– W ciągu jednego dnia odnaleźliśmy Rafała Sawicza, bohatera wczorajszego tekstu autorstwa Krzysztofa Katki i Wojciecha Czuchnowskiego pt. – czytamy na stronie gdanskstrefa.com.
– Taśmy Kaczyńskiego. Znikający ksiądz Sawicz. Kim jest człowiek, który miał dostać 50 tys. zł?”, wedle których bohater tekstu miał zapaść się pod ziemię i wszelki słuch po nim zaginąć – napisano.
Rafał Sawicz od ok. dwóch lat pracuje w Urzędzie Miejskim w Gdańsku, konkretnie w Wydziale Skarbu, Referacie Analiz Opłat i Rozliczeń, gdzie do tej pory zajmował się obliczaniem opłat z tytułu użytkowania wieczystego.
To nie może być prawda, bo byłaby to komedia. Nie-ksiądz, którego na Twitterze szuka naczelny GW, pracuje w Urzędzie Miejskim w Gdańsku. https://t.co/g0X9ufTdMi pic.twitter.com/wrzEGgPV5w
— Marcin Dobski (@szachmad) February 16, 2019
Księdza Rafała Sawicza uprzejmie prosimy o kontakt z redakcją, lub z którymkolwiek oddziałów @gazeta_wyborcza. Zapewniamy pełną ochronę źródła. Szanownych Czytelników prosimy o wszelkie informacje kontaktowe. #TasmyKaczynskiego #KopertaKaczyńskiego #Srebrna https://t.co/743Og8NzTP
— Jarosław Kurski (@JaroslawKurski) February 15, 2019
Źródło: Gazeta Wyborcza/ Gdańska Strefa Biznesu