Piątek to najlepszy polski środkowy napastnik od czasów Lubańskiego. Już jest lepszy od Lewandowskiego

Krzysztof Piątek zdobywa gola dla AC Milan w meczu z Romą EPA/ANGELO CARCONI Dostawca: PAP/EPA.
Krzysztof Piątek zdobywa gola dla AC Milan w meczu z Romą EPA/ANGELO CARCONI Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

W polskim futbolu było dwóch środkowych napastników mających strzelecki instynkt na najwyższym światowym poziomie. Przez to rozumie się umiejętność zdobywania bramek z tzw. niczego oraz bardzo wysoką skuteczność wykorzystywaniu okazji.

To Ernest Wilimowski (formalnie grał jako łącznik) i Włodzimierz Lubański. W pewnym oddaleniu za nimi był Andrzej Szarmach, a za nim z kolei Robert Lewandowski.

REKLAMA

Szanse dołączenia do nich ma Krzysztof Piątek. On posiada obie te cechy oraz umiejętność pojawienia się tam, gdzie znajdzie się piłka.

Tę pierwszą tę cechę pokazał w sobotnim meczu z Atlantą, kiedy z niczego, z ułamka szansy strzelił gola za siebie, stojąc tyłem do bramki. Drugą cechę pokazał w meczu z Romą, kiedy błyskawicznie wszedł w bardzo wąską przestrzeń i butem skierował piłkę do bramki, piłkę, którą nie powinien w ogóle dosięgnąć.

Podobnie było wczoraj przy jego drugiej bramce, kiedy pojawił się znikąd i wszedł w bardzo wąska przestrzeń pomiędzy gromadę obrońców i bramkarza. W meczu z Atlanta tak naprawdę, nie miał żadnej szansy na zdobycia gola, a wykreował 2 z niczego.

Takich umiejętności, a na pewno w takim stopniu, nie posiada np. Lewandowski, który na ogół musi mieć dużo szans, żeby strzelić 1 gola. W tegorocznym sezonie w Bundeslidze, kiedy jego zespołowi nie idzie, to on sam zdobywa mało bramek. Robert jest uzależniony od ilości szans stwarzanych mu przez kolegów.

Odwrotnie Piątek, on w zespole Genoa, który z trudem można nazwać włoskim średniakiem, seryjnie zdobywał bramki i do ostatniej kolejki rundy jesiennej prowadził w tabeli strzelców przed słynnym Ronaldo, który przecież gra w najlepszym włoskim zespole, w finaliście ostatniego finału LM. Zdobywał je dlatego, że w ogromnym procencie potrafił wykorzystywać nieliczne szanse stwarzane mu przez kolegów.

Te wszystkie cechy nie oznaczają, że Piątek jest kompletnym piłkarzem. Wydaje się, że jeszcze nie potrafi odpowiednio dobrze dryblować, ale i w tej dziadzienie jest lepszy od Lewandowskiego, który dryblować w ogóle nie potrafi. Wydaje się, że Piątek optycznie ma też lepszą celność podań od kapitana naszej reprezentacji. Też jest trochę szybszy.

Jak się potoczą dalej jego losy?

Wydaje się, że Milan powoli staje się za małym klubem dla niego. Jeśli klub nie awansuje do LM, a nasz napastnik będzie prezentował taką formę, jak obecnie, to ta runda może być jego pierwsza i ostatnią w Mediolanie.

Strzelenie w Serie A, 25-30 bramek co jest absolutnie możliwe (Piątek ma 17 bramek, a do końca sezonu zostało 14 meczy) wywinduje go na poziom 70 mln Euro. Co oznacza dla napastnika gra w lepszym klubie świadczą liczby. W Genoi Krzystof zdobywał bramki co 123 minuty, a w Milanie co 60 minut.
Warto zauważyć, że o ile Krzysztof w rundzie jesiennej zdobywał bramki głównie ze słabszymi zespołami, to w tej rundzie strzelił bramki zespołom tworzącym czołówkę: Napoli, Romie i Atalancie. To dodatkowo podnosi jego wartość.

Zostaje jeszcze kwestia reprezentacji. Dotychczas u trenera Brzeczka obowiązywała następująca hierarchia napastników: Lewandowski, Milik, Piątek. Czy coś się zmieni?. Gdyby brać pod uwagę tylko tegoroczną formę, to Piątek powinien być pierwszy.

REKLAMA