
Bułgarski parlament nie mógł zacząć swoich obrad z powodu braku kworum. Lewicowa opozycja, która nie zgadza się na zamiany ordynacji wyborczej, odmówiła obrad.
Rządząca koalicja to centroprawicowa partia GERB premiera Bojko Borisowa i trzy partie nacjonalistyczne w 240-miejscowym parlamencie dysponuje większością zaledwie dwóch głosów. Lewica może paraliżować obrady absencją swoich deputowanych, która oznacza brak potrzebnego kworum przy głosowaniach.
Bułgarska Partia Socjalistyczna (BSP) nie godzi się z przyjętymi w ub. tygodniu zmianami w ordynacji wyborczej. Zawiadomiła nawet dobrze znaną nam… Komisję Wenecką.
Główne punkty sporu to wprowadzenie maszynowego głosowania, które wg partii GERB na razie jest niemożliwe z powodu braku… maszyn oraz wybór nowej Centralnej Komisji Wyborczej. Kadencja obecnej Komisji upływa w połowie marca, a zdaniem GERB nowa komisja nie będzie miała wystarczającego doświadczenia, by zorganizować w ciągu dwóch miesięcy nowe wybory.
W tym ostatnim punkcie GERB zresztą ustąpił, ale lewica nie zamierza przyjmować żadnego kompromisu. Sondaże przed planowanymi na maj wyborami mówią o wyrównanych szansach GERB i BSP w wyborach europejskich z lekką przewagą centroprawicy. Bułgaria ma w Parlamencie Europejskim 17 miejsc. Podobnie jak w Polsce wybory do PE będą sprawdzianem przed wyborami krajowymi jesienią.
Źródło: PAP