Kierownicy niektórych sklepów sieci Biedronka mieli dostać SMS-y z zakazem ewakuowania ich sklepów w razie otrzymania informacji o podłożeniu bomby. Właścicel zaprzecza tym doniesieniom. O sprawie informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Informacje o podłożeniu bomby docierały już m.in. do Biedronek w okolicach Warszawy, w Gdańsku, Tarnowie, Katowicach, Nowym Sączu czy Tomaszowie Lubelskim. Teraz „Dziennik Gazeta Prawna” ujawnił rozmowę z jednym z przedstawicieli Solidarności z gdańskiej Biedronki. Tłumaczył on, że komunikaty zakazujące ewakuowania sklepów w razie alarmu bombowego rozesłano SMS-em. Miała to być decyzja zarządu. Ponadto dzwoniono także z poleceniem, żeby w takim wypadku najpierw kontaktować się z kierownikami regionalnymi sieci.
W rozmowie z DGP działacz Solidarności zwracał uwagę, że jest to działanie na szkodę pracowników i klientów, ponieważ nigdy nie można mieć pewności, że informacja o bombie jest na pewno fałszywa.
Jak tłumaczyło biuro prasowe Jeronimo Martins, „informacja o jakiejkolwiek decyzji zarządu dotyczącej alarmów bombowych jest nieprawdziwa. W tej sprawie firma blisko współpracuje z właściwymi instytucjami państwowymi”.
Z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że SMS rozesłany do sklepów miał być samodzielną inicjatywą któregoś z pracowników firmy. Takie zachowanie miało wynikać z nadinterpretacji przepisów. Solidarność twierdzi jednak, że informacja o zakazie ewentualnej ewakuacji pochodzi od zarządu.
Insp. Mariusz Ciarka tłumaczył, że decyzję o odmowie ewakuacji podejmuje administrator obiektu. Jak przyznało CBŚP, po pozyskaniu informacji i przeprowadzeniu oględzin, kierownik sklepu może uznać, że alarm bombowy jest realnym zagrożeniem i poprosić zarządcę obiektu o przeprowadzenie ewakuacji.
Źródła: Dziennik Gazeta Prawna/onet.pl