Mieszkańcy Paryża narzekają na coraz większy brud w stolicy, gdzie po ulicach zaczynają biegać szczury. Hotel de Ville i jego szefowa socjalistka Anne Hidalgo tłumaczą, że winne jest… globalne ocieplenie.
W „Le Monde” ukazał się wywiad, w którym wysoki urzędnik miasta odpowiada m.in. na pytanie o szczury na ulicach. Odpowiedź mogła zaskoczyć, bo przedstawiciel merostwa Paryża stwierdził, że winne temu jest globalne ocieplenie.
Paryżanie mają coraz więcej czasu przebywać na zewnątrz, zostawiają tam pożywienie, itd.
Paryż nigdy nie był zbyt czystym miastem. Kosze na śmieci były rzadkością, a odpadki wyrzucało się na ulice, które służby codziennie spłukiwały do rynsztoków. W rzeczywistości miasto ma teraz problemy z oczyszczaniem ulic, ale bardziej związane z kłopotami budżetowymi.
Swoją rolę odgrywają także emigranci, którzy koczują na ulicach i skwerach, co jest też związane bezpośrednio z inwazją szczurów.
Merostwo Paryża zapowiada podjęcie pewnych środków. Latem 2019 roku ma się pojawić np. „nowa generacja pisuarów” i 50 pierwszych tego typu toalet stanie na ulicach miasta, zwłaszcza wzdłuż brzegu Sekwany i kanału Saint-Martin, który od kilku lat jest terenem opanowanym przez migrantów.
Ratusz ma też przetestować nową broń skopiowaną z miast amerykańskich. Chodzi o trucie szczurów dwutlenkiem węgla. W pobliżu ich nor będą wykładane specjalne kostki suchego lodu, które w zetknięciu z powietrzem będą wydzielać CO2 i truć gryzonie.
Paryż przetestuje też inne rodzaje trucizn, zwłaszcza w dzielnicach północno-wschodnich, gęsto zaludnionych i także o dużym odsetku emigrantów. Nie wiadomo jeszcze jak na masowe trucie zareagują obrońcy praw zwierząt. Zawsze pozostaje jeszcze skorzystanie ze słynnej… maści.