Nauczyciel o Morawieckim. „Mieliśmy wobec niego olbrzymie nadzieje, ale to czyniło go potencjalnie bardzo niebezpiecznym”

Premier Mateusz Morawiecki w Brukseli/fot. PAP/Jakub Kamiński
Premier Mateusz Morawiecki w Brukseli/fot. PAP/Jakub Kamiński
REKLAMA

Były wykładowca premiera Mateusza Morawieckiego, prof. Frank Emmert w latach 1993-1998 uczył obecnego szefa polskiego rządu na Uniwersytecie w Bazylei, gdzie polityk studiował prawo europejskie. Po wielu latach emeryt wypowiedział się nt. swojego podopiecznego. „Morawiecki był dobrym studentem. Mieliśmy wobec niego wielkie nadzieje, ale to czyniło go potencjalnie bardzo niebezpiecznym” – powiedział na łamach „Kultury Liberalnej” Emmert.

Wtedy był zafascynowany Unią Europejską i wspierał ją. Uznawał Wspólnotę za coś ważnego, kotwicę, która na stałe umocowałaby Polskę na Zachodzie – wspomina wykładowca z Bazylei.

REKLAMA

Emmert jest zaskoczony pewną cechą Morawieckiego, której przed laty u niego nie zauważył.

Mateusz Morawiecki wiedział, że Polska musi być przy stole – ale zadaję sobie pytanie, czy zawsze miał w sobie ten nacjonalistyczny element? Z lat 90. nie mam na to żadnych dowodów. Nigdy nie powiedział niczego, co mogłoby nas skłonić do podejrzeń, że był on bardziej przychylny nacjonalistycznemu podejściu, które wykorzystuje UE dla pewnych korzyści, lecz nie wnosi do niej sprawiedliwego wkładu – stwierdził.

Profesor stwierdził też, że polski premier mówi wszystkim to co chcieliby usłyszeć nawet jeśli coś sobie zaprzeczało.

Jako że żyjemy dziś w bańkach informacyjnych, mniej wykształceni ludzie wybierają sobie taki język, jaki chcą usłyszeć, i są zadowoleni. Oto gra, w jakiej bierze udział Morawiecki. Mówi jedno, kiedy rozmawia z wysokimi przedstawicielami Unii Europejskiej, a co innego, kiedy przemawia do grupy, którą postrzega jako swoją bazę wyborczą w Polsce – dodał.

Dalej wykładowca z Bazylei porównał Morawieckiego do premiera Węgier Victora Orbana i dodał, że obaj panowie chcą wyciągać korzyści z każdej możliwej strony.

Myślę, że on stara się uzyskać maksymalne korzyści ze wszystkich stron. Chce wykorzystać UE na tyle, na ile może, czyli tak, aby zapewnić sobie pewną polisę ubezpieczeniową przed rosyjskim ekspansjonizmem. Do tego trzeba doliczyć finansowe wsparcie, które Morawiecki chce otrzymać bez podejmowania zobowiązań, które byłyby sprzeczne z nacjonalistycznym interesem Polski. Nie on jeden – proszę spojrzeć na Viktora Orbána, który robi to samo. Obecnie nie martwię się, że rzeczywiście spróbuje wyprowadzić Polskę z UE – przyznał.

Na koniec profesor prawa powiedział, że szef polskiego rządu „to bardzo mądry człowiek i wie co robi”. To jeden z naszych najlepszych studentów. Mieliśmy wobec niego wielkie nadzieje, ale to czyniło go potencjalnie bardzo niebezpiecznym – podsumował.

Zobacz: Znamy już pierwszy cennik ładowania elektrycznych aut. Nie będzie tanio

Źródło: „Fakt”, „Kultura Liberalna”

REKLAMA