Cenckiewicz uderza w braci Karnowskich. „Zawsze byli ślepi na jedno oko”

Sławomir Cenckiewicz. / foto: YouTube
Sławomir Cenckiewicz. / foto: YouTube
REKLAMA

Zaczęło się od zwiastuna najnowszego numeru „Sieci”. Na portalu zapowiedziano wywiad Michała Karnowskiego z Michałem Kujdą, byłym już szefem Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, także członkiem zarządu „Srebrnej”. Przypomnijmy, że jego karierę zakończyło podejrzenie o współpracę z SB.

W zapowiedzi redakcyjnej wywiadu widać stwierdzenie Kujdy: „nie podpisałem deklaracji współpracy z SB”. Na taką „obronę” zareagował Sławomir Cenckiewicz z IPN i przy okazji dostało się także braciom Karnowskim:

REKLAMA

„Ktoś z nas jaja sobie robi! Pan Kujda podpisał nawet dwa zobowiązania – jedno o zachowaniu rozmów z SB w tajemnicy i drugą o współpracy! Karnowscy zawsze ws lustracji byli ślepi na jedno oko!”. I zaorane.

W najnowszym numerze „Sieci” Kujda jednak podkreśla, że „cała prawda o jego kontaktach ze Służbą Bezpieczeństwa jest taka: dochodziło do nich tylko przy odbieraniu i oddawaniu paszportu”. „Takie kontakty mieli chyba wszyscy, którzy w czasach PRL wyjeżdżali do krajów Europy Zachodniej. Zakończyłem je w maju 1983 r. Reszta to zmyślenia i dopiski esbeka” – twierdzi.

„Nie byłem tajnym współpracownikiem SB, jeżeli pod tym określeniem rozumie się podpisanie zobowiązania do współpracy, przyjęcie pseudonimu oraz chęć szkodzenia innym. W mojej teczce, która znajduje się w zasobach archiwalnych Instytutu Pamięci Narodowej, nie ma deklaracji takiej współpracy, gdyż zwyczajnie nigdy jej nie podpisałem” – zaznacza Kujda i wg Cenckiewicza po prostu kłamie. Twitter pokazuje także dowody:

Kujda zaprzecza też jakoby miał uczestniczyć w zadaniach wywiadowczych w Wiedniu. „To bzdury, nie miałem żadnych zadań. Pracowałem tam na budowie bloku mieszkalnego jako monter sieci elektrycznej”. Podkreśla także, iż nie opisywał działań kolegów i znajomych.

Jak czytamy w tygodniku, Kujda wrócił do Polski i kolejne spotkanie z esbekiem miał w 1983 roku. „Nie wymieniłem żadnych nazwisk, żadnych konkretów. To był mój ostatni tekst, który dostała w swoje ręce SB. Miałem już wtedy pewność, że tych kontaktów – bez względu na cenę – nie będę dalej utrzymywać” – mówi Kujda.

„Sieci” podają, że Kujda zaprzecza też jakoby współpracował ze służbami po 1989 r. i nie wie dlaczego jego teczka znalazła się w zbiorze zastrzeżonym.

W wywiadzie dla PAP prezes PiS Jarosław Kaczyński podkreślił, że nie usprawiedliwia w żadnym wypadku współpracy Kazimierza Kujdy ze służbami PRL, a informacja o tej współpracy spadła na niego jak „grom z jasnego nieba”.

Źródło: Twitter, PAP

REKLAMA