Konrad P. został uznany przez sąd pierwszej instancji za winnego wykorzystania seksualnego kobiet, które przesłuchiwał jako prokurator. Ofiar w tej sprawie było aż 19. Wyrok zapadł 9 lat od momentu zatrzymania sprawcy.
Sprawa była precedensowa. Po raz pierwszy w historii polskiej prokuratury, korzyść osobista była przyjmowana w formie seksu. Mechanizm polegał na proponowaniu kobietom oskarżanym o drobne przestępstwa, np: kradzież, umorzenia sprawy w zamian za odbycie stosunku.
Konrad P. wpadł w maju 2010 roku. Jedna z zatrzymanych na kradzieży kobiet otrzymała od niego propozycję umorzenia sprawy za seks. Poinformowała przełożonych z prokuratury, a ci policję.
Na Konrada P. zastawiono pułapkę. W pokoju, w którym pracował prokurator, zamontowano ukryte kamery i mikrofony. Kobieta przybyła ponownie na przesłuchanie i weszła do pokoju. Po chwili do środka wkroczyli policjanci zajmujący się wykrywaniem korupcji i zastali go nago z paczką prezerwatyw.
Zajmująca się sprawą prokurator przeanalizowała sprawy prowadzone wcześniej przez Konrada P.. Dzięki temu udało się ustalić, iż w podobnej sytuacji znalazło się jeszcze 18 kobiet.
Konrad P. usłyszał łącznie 20 zarzutów. We wszystkich został uznany za winnego. Sąd skazał go na wyrok 8 lat pozbawienia wolności oraz zakaz wykonywania zawodu przez 10 lat od momentu opuszczenia zakładu karnego. Wyrok nie jest prawomocny.
Źródło: tvnwarszawa.pl