
W ramach zaprezentowanej ostatnio „piątki Kaczyńskiego” prezes Prawa i Sprawiedliwości obiecał emerytom tzw. trzynastkę, czyli trzynastą emeryturę w roku, która ma zostać wypłacona w maju – czyli akurat przypadkowo w okresie wyborów. Emeryci znacznie lepiej wyszliby jednak na likwidacji opodatkowania ich świadczeń.
Przez cały czas pracy państwo ściąga z naszego wynagrodzenia przymusowe składki na ubezpieczenie emerytalne. Kiedy już zaczynamy otrzymywać świadczenie emerytalne od państwa, to samo ono pobiera od niego podatek dochodowy w wysokości 18 procent.
Likwidacji tego absurdu chce nawet część partii systemowych, ale tylko wtedy gdy są w opozycji – będąc przy władzy już tego pomysłu nie realizują. Co więcej jest to rozwiązanie, które przysporzyłoby głosów wprowadzającej je partii. Według badania z grudnia 2018 roku zmianę taką popiera aż 80 procent Polaków.
Jarosław Kaczyński, jak na socjalistę przystało, podatku likwidować nie zamierza – zamiast tego proponuje rozdawnictwo – tym razem 1100 złotych na każdego emeryta. Jednak nawet Ci otrzymujący najniższe świadczenia emeryci wyszliby znacznie lepiej na likwidacji podatków i składek od emerytur.
Minimalna emerytura wynosi 1100 złotych brutto, czyli 935 złotych netto. Już w tym przypadku podatki i składki wynoszą 165 złotych miesięcznie, czyli 1980 złotych w skali roku.
Mediana emerytur to natomiast 1930 złotych brutto, czyli 1605 złotych netto. W takim wypadku podatki i składki wynoszą już 330 złotych miesięcznie, czyli 3900 złotych w skali roku.
Średnia emerytura wynosiła w minionym roku 2180 złotych brutto, czyli 1806 złotych netto. W tym przypadku podatki i składki wynoszą 375 złotych miesięcznie, czyli 4488 złotych w skali roku.
Źródło: serwisemerytalny.rp.pl