Małpa z brzytwą, czyli co się dzieje, kiedy państwo otrzymuje nowoczesne technologie. Przelicytowali Orwella

Monitoring - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Monitoring - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Francuskie miasto Saint-Etienne staje się pionierem w dziedzinie testowania na ulicach mikrofonów do podsłuchiwania… miejskich dźwięków. Po masowej niemal instalacji kamer, przychodzi epoka „udźwiękowienia”?

Miasto zainstaluje około 50 „czujników dźwiękowych”, aby umożliwić policji wykrycie podejrzanego hałasu na ulicach. Eksperyment obejmie na razie jedną z dzielnic. „Nowa technika nadzoru” ma wykrywać podejrzane odgłosy i pomagać policji w nadzorze Saint-Etienne. Policja tłumaczy, że nie będzie „szpiegować ludzi”. Jej wiarygodność jest jednak wątpliwa.

REKLAMA

Mikrofony mają uzupełnić działający już system wideo i oczywiście, poprawić bezpieczeństwo. „Czujniki” mają tylko reagować na odgłosy wypadku, krzyk, agresję, itp. Urządzenie ma odróżnić „nienormalny hałas” od” codziennego szumu miejskiego. Władze zapewniają, że „system nie rejestruje rozmów, a nawet ich nie słyszy”.

Czujniki działają na platformie cyfrowej opracowanej przez firmę Serenicity, która będzie współpracowała z systemami policji. Jeden dyrektorów tej firmy Fabrice Koszyk mówi, że „to urządzenie nie jest Wielkim Bratem”, bo… niczego nie nagrywa. Dlatego też podobno nie łamie żadnego prawa.

Krajowa Komisja ds. Technologii Informacyjnych i Wolności (CNIL) wyraziła już zgodę na eksperyment w Saint-Etienne. Nie wiadomo, czy miejsca umieszczenia mikrofonów będą jakoś oznakowane. Pan Koszyk zdaje się mieć rację, to nie jest „Wielki Brat”, świat idzie jeszcze dalej…

REKLAMA