Totalna inwigilacji w Chinach! 20 milionom ludzi zakazano podróży, bo zabrakło im „punktów społecznych”

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Facebook
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Facebook
REKLAMA

Totalna inwigilacji w Chinach to już fakt! W roku 2018 chińskie władze zabroniły ponad 20 milionom ludzi podróży pociągiem lub samolotem. To efekt systemu inwigilacji i punktów (lub tzw kredytów) społecznych. Działasz przeciw wytycznym partii? Masz problem.

W roku 2018 Chiny wdrożyły system „socjalnego kredytu”, czyli punktów społecznych przyznawanych albo odbieranych za odpowiednie lub nieodpowiednie zachowanie. Oznacza to, że obywatel ma się zachowywać tak jak tego sobie życzy władza.

REKLAMA

Oszukiwanie fiskusa, za późno zapłacona kara, przechodzenie na czerwonym świetle czy posiadanie narkotyków – takie i inne wykroczenia mają w Chinach nie tylko następstwa prawne, ale coraz częściej ludzie zarabiają także ujemne punkty na swoich wirtualnych kontach „kredytu socjalnego”.

Co się stanie jak nie uzbierasz za dużo ujemnych punktów? Masz problem, nie będzie ci wolno np. podróżować, czy to w kraju, czy za granicę. W roku 2018 władze Chin odmówiły prawie 17,5 mln ludzi podróży samolotem, kolejnych 5,5 mln nie mogło kupić biletu na pociąg.

Dane te pochodzą z raportu centrum Informacyjnego tego systemu społecznej inwigilacji.

Co więcej od 2020 roku w życie wejdzie system totalnej kontroli społeczeństwa. Będzie on codziennością dla ponad miliarda ludzi żyjących w Chinach już za nieco ponad rok. Wizja społeczeństw przedstawionych w antyutopiach Orwella czy Huxleya powoli wkrada się do rzeczywistości.

System Zaufania Społecznego, czyli Social Credit System, powstał kilka lat temu, a w tym roku w Chinach po raz pierwszy wprowadzono jego rozwiązania testowe. Na szerszą skalę ma być stosowany od 2020 roku.

Na razie możemy wyciągnąć kilka wniosków z tego, jak przebiegał eksperyment wobec mieszkańców m.in. Szanghaju. Ewolucja tego systemu, tak by stworzył system totalnej kontroli, ma przebiegać w kilku etapach. W pierwszym z nich gromadzone są podstawowe dane na rządowych serwerach, chodzi głównie o odciski palców, nagrania głosu, dane biometryczne twarzy i kody DNA.

Szeroką kontrolę możemy odczuwać już dziś, np. korzystając z Internetu. Często po przeglądaniu jakiegoś produktu, np. butów, w ciągu kilku kolejnych dni wyświetlają nam się reklamy butów na sprzedaż. System SCS sprawia jednak, że ogranicza się element wolnego wyboru – w końcu z Internetu można korzystać lub nie – i poddaje się znacznie gorszej inwigilacji całe społeczeństwo.

Co to w praktyce oznacza? Obywatele, których poglądy będą niezgodne z linią jedynej słusznej władzy, będą mieli problemy. W najgorszym przypadku nie będą mogli znaleźć pracy, dopóki się nie podporządkują. Jak pisał Lew Trocki „w kraju gdzie jedynym pracodawcą jest państwo, opozycja oznacza powolną śmierć głodową. Starą zasadę: kto nie pracuje, ten nie je, zastąpiła nowa: kto nie jest posłuszny, ten nie je”.

System ten będzie pozwalał władzy na kształtowanie postaw ludzi. Sam fakt otwartych ocen sprawi, co widzimy dziś na przykładzie mediów społecznościowych, że ludzie sami będą chcieli się podporządkować, po to tylko, aby zdobyć wyższą ocenę niż znajomy itd. Ci, którzy nie odczuwają takiej potrzeby, będą stymulowani w inny sposób. Każda sfera ludzkiego życia będzie stopniowo upolityczniana.

Orwell przewidział przyszłość… niestety.

Źródło: gazeta.pl/ Daily Mail

REKLAMA