We Francji zapowiadana jest od miesięcy nowelizacja tzw. prawa bioetycznego. Ma ona spełnić m.in. niektóre postulaty lobby LGTB, czyli zapewnić możliwość prokreacji przez in vitro parom lesbijskim i samotnym kobietom, a także zająć się innymi „postępowymi” nowinkami jak np. „prawo do godnej śmierci”, czyli po prostu eutanazji.
Wszystko wskazuje na to, że zmiany owszem i będą, ale kalendarz ich wprowadzania zostanie tak ułożony, żeby nie kolidował z kampanią wyborczą do PE. Trochę to dziwne, bo jeśli te zmiany są rzekomo tak szeroko akceptowane przez społeczeństwo, to dlaczego partia rządząca LREM przekłada je na później? Po prostu ściema.
Majstrowanie przy problemach etyki nie jest społecznie akceptowane i groziłoby utratą przez partię prezydencką i Macrona kilku punktów popularności. Dlatego projekt trafi do rządu dopiero przed wakacjami, a do parlamentu pod koniec roku. Swoje jednak zapewne i tak zrobią….
