Dramat męża Grażyny Kuliszewskiej. „,Zlinczują mnie. Mówią, że to ja zamordowałem Grażynę. W rodzinnej miejscowości nie mam już życia”

Zaginiona Grażyna Kuliszewska. / foto: Facebook
Zaginiona Grażyna Kuliszewska. / foto: Facebook
REKLAMA

Mąż Grażyny Kuliszewskiej, której ciało po dwóch miesiącach poszukiwań wyłowiono z rzeki Uszwicy, w rozmowie z Fakt24 przyznał, że kiedyś bardzo kochał żonę. Mówił też o tym, jaki dramat przeżywa on i jego syn.

Rodzina 34-latki w poniedziałek potwierdziła jej tożsamość. Ciało zidentyfikowano głównie dzięki tatuażowi i biżuterii. Nadal nie wiadomo, co było przyczyną śmierci Grażyny Kuliszewskiej.

REKLAMA

Długo nie mogła do mnie dotrzeć informacja o śmierci żony. Jeszcze w drodze do komendy miałem nadzieję, że to ciało kogoś innego. Byliśmy zgodnym małżeństwem. Nie wiem, kto i dlaczego jej to zrobił. Ja może umiałbym jeszcze wybaczyć mordercy, ale nasz syn na pewno nie. Nikt mu nie zastąpi biologicznej matki – mówił „Faktowi24” Czesław Kuliszewski.

Po żonie zachowam tylko dobre wspomnienia. Do listopada było między nami dobrze. Często pisała, że mnie kocha. Później dowiedziałam się, że o swoich uczuciach przekonywała też kochanka – dodał.

Wcześniej mówił „Faktowi24”, że ma nadzieję na szczęśliwy finał poszukiwań. Wierzył, że jego żona wyjechała, aby rozpocząć gdzieś nowe życie. Okazało się jednak, że sprawa przybrała tragiczny obrót.

Kuliszewski nie chciał spekulować, kto mógłby zrobić jego żonie krzywdę. Odmówił także komentarza w sprawie nagrań, na których można zobaczyć, jak rzuca pod adresem Grażyny wyzwiska. Twierdzi, że został sprowokowany.

Kiedyś bardzo ją kochałem, mamy wiele wspólnych zdjęć, które pokazują jaką szczęśliwą byliśmy rodziną. Teraz chcę ją godnie pochować. To matka mojego syna. Chcę sfinansować jej godny pogrzeb – przyznał.

Mężczyzna podkreślił, że po powrocie do Anglii będzie musiał zająć się spłatą zaciągniętych przez żonę długów, o których dowiedział się dopiero niedawno.

Grażyna nabrała kredytów, nic mi o tym nie mówiąc. Ciągle przychodzą wezwania do zapłaty. Teraz muszę je spłacać, bo je odziedziczyłem. Nie wiem, jak sobie poradzę finansowo. Muszę sam spłacić jej długi, zatrudnić opiekunkę i utrzymać syna. Z pensji niewiele mi już zostanie – twierdził mężczyzna.

Wyznał również, że boi się wracać w rodzinne strony. – Mówią i piszą, że to ja zamordowałem Grażynę. To nieprawda. W rodzinnej miejscowości nie mam już życia. Nie wrócę tam, bo mnie zlinczują. Boję się. Swoją przyszłość i mojego syna widzę w Anglii, tam wyjedziemy – mówił Czesław Kuliszewski.

Postępowanie w sprawie śmierci Grażyny Kuliszewskiej prowadzi Prokuratura Okręgowa w Tarnowie. Śledczy do tej pory nie ustalili, jak zginęła kobieta.

Grażyna Kuliszewska na co dzień pracowała w Wielkiej Brytanii. 3 stycznia przyleciała z Londynu do Polski, a następnego dnia miała z powrotem wylecieć do Londynu. Ostatni ślad po 34-latce to rozmowa telefoniczna z siostrą, której mówiła, że przenocuje z synem u ojca. Do ojca jednak nie dotarła. 4 stycznia nie pojawiła się również na lotnisku do Londynu.

Kuliszewska miała przepisać na swojego męża Czesława dom w Polsce, w zamian za 15 tys. funtów. Podczas styczniowego pobytu w Polsce małżeństwo miało odwiedzić notariusza, aby podpisać umowę o prawie męża do nieruchomości. Do podpisania dokumentu jednak nie doszło, ponieważ – według relacji męża – brakowało stosownych dokumentów. Portale podają również, że pieniądze, które Czesław miał przekazać żonie, zniknęły.

Mąż Grażyny opisywał też dziennikarzom, że 3 stycznia wieczorem żona była zdenerwowana. W pewnym momencie usłyszał krzyki, płacz jej i ich pięcioletniego syna. Poszli spać, syna ułożyli między sobą, dziecko zasnęło i przestało płakać. Kiedy mężczyzna wstał rano, żony już nie było. Miała zostawić mu wiadomość, że zobaczą się w Londynie. Pojechał do Londynu, ale kobiety tam nie było. Zawiadomił o tym bliskich i policję.

Dwa tygodnie po zaginięciu Sardar, Kurd mieszkający w Wielkiej Brytanii, miał zamieścić na Facebooku ogłoszenie o zaginięciu Grażyny, a za informacje o kobiecie oferował 100 tys. zł. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że Grażyna i Kurd mieli romans. Sardar twierdzi, że widział dokumenty rozwodowe przygotowane przez kobietę, która jednak nie chciała powiedzieć mężowi o swoich planach w obawie przed jego reakcją.

Źródła: fakt.pl/nczas.com

REKLAMA