Dziennikarze „Wyborczej” szukają rozumu. „Jestem emerytką i nie chcę trzynastki od Kaczyńskiego, co robić?” Internauci bezlitośni…

REKLAMA

Co zrobić, jeśli jest się emerytką i nie chce trzynastej emerytury od Kaczyńskiego? Takie pytanie padło w „Listach do redakcji” Gazety Wyborczej. Internauci szybko podchwycili zaistniały problem i obrócili w żart.

Słynny dział „Listy do redakcji” „Gazety Wyborczej” tym razem najwyraźniej przesadził. Internauci śmieją się, że list został napisany przez redaktorów z ul. Czerskiej. Sprawę nagłośnił profil „Lemingopedia”, a reszty dzieła dokonali użytkownicy Facebooka.

REKLAMA

„Mam prośbę, czy Wyborcza nie mogłaby zasięgnąć informacji, co powinien zrobić emeryt, aby nie otrzymać tej nieszczęsnej trzynastki? Nie zgadzam się na tak ohydne kupczenie głosami wyborców. Piszę, bo widzę taki problem, że jeśli ja zwrócę się z tym pytaniem, to uzyskam odpowiedź, że nie ma takiej opcji: muszę przyjąć te pieniądze, a potem mogę wydać na szczytny cel” – pytała w liście osoba podpisana jako „Emerytka”.

Co na to internauci?

„Nie ma problemu, wszyscy emeryci, którzy nie chcą aby Kaczyński kupował ich głosy trzynastą emeryturą są proszeni o kontakt ze mną na priv, podam numer konta. Obiecuję z zebranych pieniędzy kupić bukiet białych róż i złożyć uroczyście pod pomnikiem „kodu wiecznie walczącego”, resztę przeznaczę na swoje „koszty organizacyjne” – pisała Beata.

„Jestem kodziarzem, co mam zrobić żeby było takie bezrobocie jak w 2008-2014? Nie podoba mi się to kupczenie głosami ludzi, którym udało się znaleźć pracę za rządów PiS” – ironizował Kajetan.

„W przyszłym numerze list: Jestem noworodkiem. Co mam zrobić, jeśli nie chcę wysysać antysemityzmu, a matka ciągle wciska mi cyca?” – parafrazował Adam.

REKLAMA