Gorąco we Francji. „Żółte kamizelki” – akt XVII i być może decydujący o kontynuacji protestów. Policja nie pozwala rozbić namiotowego miasteczka w Paryżu

Żółte Kamizelki we Francji. / foto: Prt Sc Twitter
Żółte Kamizelki we Francji. / foto: Prt Sc Twitter
REKLAMA

Około południa rozpoczęła się we Francji kolejna sobota protestów ruchu „żółtych kamizelek”. Już na początku policja usuwała demonstrantów z mostu Jena w Paryżu. Organizatorzy protestu wzywali do mobilizacji i zapowiadali, że ta siedemnasta już sobota protestu ma być „aktem decydującym” o dalszym przebiegu ogólnokrajowej akcji. Niespodzianką było przyłączenie się do manifestacji ekologów.

REKLAMA

W ub. tygodniu wg danych MSW w całym kraju miało protestować 39 300 osób, z czego ponad 4 tys. w Paryżu. demonstrantów w całej Francji, w tym 4000 w Paryżu, znacznie mniej niż w poprzednich latach. Było to trochę mniej, niż poprzednio (46 tys. na proteście nr 15), ale na razie trudno mówić o tendencji spadkowej. Dlatego też tak ważna jest obecna frekwencja.

Manifestanci zwoływali się tym razem w Paryżu nie na Polach Elizejskich, ale na Polach Marsowych, koło wieży Eiffla. Nie wykluczali nawet możliwości pozostania tam na dłużej, łącznie z rozbiciem stałego obozowiska. Jednak jeszcze w piątek wieczorem policja uniemożliwiła siłą jakiekolwiek próby rozkładania w tym miejscu namiotów.

Zapowiadane są także inne wydarzenia, łącznie z zebraniem na terminalu lotniska Roissy Charles de Gaulle. Imprezy „żółtych kamizelek” zapowiadane są też tradycyjnie we wszystkich większych miastach Francji, także poza stolicą.

Przedłużające się protesty powoli nawet „umiędzynarodowiły” konflikt. Po skargach na brutalność sił porządkowych, zwłaszcza na strzelanie gumowymi kulami w głowy, sprawą zainteresowała się nawet ONZ, która pyta rząd o „nadużywanie siły” przez policję. W sprawie gumowych kul, niektórzy merowie wydali nawet zakazy używania takiej broni, ale policja i tak robi swoje.

Ciekawie zapowiada się już następne „akty protestu”. W weekend 16 i 17 marca ma się zakończyć „wielka narodowa debata” zorganizowana przez prezydenta Macrona. Czy jej efektem będzie zakończenie lub wygaśnięcie protestu?

REKLAMA