Komediodramat w wielkiej polskiej firmie… 50 tysięcy miesięcznie to mało? „Grażyna nie interesowała się firmą. Jej pasją były podróże”

Plaża/Tomas Salas/Unsplash/CC0 License
REKLAMA

Afery rodzinnej w firmie Drutex – ciąg dalszy. Leszek Gierszewski kilka tygodni temu zawiadomił prokuraturę o próbie nielegalnego przejęcia spółki przez członków… swojej rodziny.

Leszek Gierszewski, prezes firmy Drutex postanowił odnieść się do całej sprawy na łamach „Pulsu Biznesu” i wyjaśnić zamieszanie wokół rodzinnego interesu. Jaki obraz wyłania się z tych opowieści? Oceńcie sami.

REKLAMA

„Całą rodzinę ustawiłem, i to na kilka pokoleń. Dlatego nie biorę dywidendy ze spółki. Zyski z kolejnych lat przeznaczam na inwestycje” – mówił w wywiadzie.

Skąd więc napięcia? Zdaniem Gierszewskiego wszystko przez córkę i zięcia, którzy oczekiwali, że rodzina sprzeda firmę i rozdzieli pieniądze między sobą. To byłaby naprawdę gigantyczna kwota, bo zarówno ona, jak i jej mąż mają po 12,4 proc. akcji spółki.

„Kiedy trzeba było podejmować trudne decyzje, to zawsze wszystko było na mojej głowie i wtedy nie było chętnych do dzielenia się odpowiedzialnością. Teraz kiedy firma jest już taka duża, nagle inni uzurpują sobie prawo, żeby zasiąść u sterów” – ocenił.

Do żony należy z kolei 0,1 proc. akcji spółki i z pewnością nie można powiedzieć, żeby „nie miała na waciki”.  Otrzymywała 50 tysięcy złotych miesięcznie za pełnienie tylko za zasiadanie w radzie nadzorczej. Jedynie w 2018 roku zarobiła w ten sposób prawie 2 mln złotych! Odpowiedzialna praca czy funkcja dla funkcji?

„Żona Grażyna w ogóle nie interesuje się firmą. Jej pasją są podróże, była w każdym miejscu na Ziemi, chyba poza Antarktydą. (…) Do firmy nigdy nic nie wnosiła” – przekonuje Gierszewski w „Pulsie Biznesu”.

Źródło: Puls Biznesu

REKLAMA