Białoruscy politycy nie przestają zaskakiwać świata swoimi tezami wygłaszanymi w mediach. Tym razem przekazem dnia są słowa rzeczniczki prezydenta Natalii Ejsmont, która stwierdziła – Na świecie będzie popyt na dyktaturę, a to nasz brand.
Słowa rzeczniczki choć dla wielu mogą okazać się szokujące, to dla samej rzeczniczki były czymś zupełnie normalnym. Padły one w trakcie dyskusji dotyczącej określenia „dyktatura” w kontekście rządów Aleksandra Łukaszenki w jednym z programów publicystycznych telewizji państwowej.
Dyktatura to bardzo interesujące dzisiaj słowo. Jest bardzo różnie postrzegane – zaczęła swój wywód Ejsmont.
Gdy każdy spodziewał się natychmiastowego odrzucenia tegoż określenia w kontekście prezydenta, nagle rzeczniczka zupełnie zmieniła front.
My naprawdę używany tego słowa w zupełnie różnych znaczeniach. Czasami podchodzimy do niego satyrycznie, teraz wydaje mi się, że to słowo nabiera znaczenia pozytywnego – powiedziała.
Niekiedy wydaje mi się, że jeszcze nie dziś, nie jutro, ale pojutrze na pewno pojawi się zapotrzebowanie na dyktaturę na świecie. Dyktatura kojarzy nam się przede wszystkim z porządkiem, absolutną normalnością i spokojnym życiem. Wydaje mi się, że tak często to słowo wybrzmiewa, że dyktatura jest już naszą białoruską marką – dodała.
Co warto podkreślić podstawowym tematem dyskusji w programie był udział Białorusi w negocjacjach dotyczących pokoju na Ukrainie. Słowa rzeczniczki należałoby zatem odczytywać jako stwierdzenie, iż to właśnie dzięki dyktaturze, a nie chwiejnej i słabej demokracji, udaje się utrzymywać Białoruś w wewnętrznym spokoju.
Źródło: Hromadske TV / NCzas.com