
Jacek Piekara, pisarz literatury fantasy w zeszłym roku roku wpadł w poważne kłopoty. Bez powiadomienia go o procesie, sąd stwierdził, że jest winien obrazy Doroty Wellman. Prezenterka śniadaniowych programów w TVN poczuła się głęboko dotknięta tweetem pisarza dotyczącym jej uczestnictwa w czarnych marszach. Sprawa trafiła do sądu, który przychylił się do absurdalnie wysokich żądań kobiety.
Zbulwersowana wpisem Pierkary Wellman zgłosiła się do sądu z liczącym 33-strony pozwem. Zażądała: zwrotu kosztów procesu, wykupienia reklam w GW, przeprosin oraz wpłaty znacznej sumy na konto fundacji. Łącznie jej roszczenia wyniosły 470 tys. zł.
W sprawie najbardziej poraża fakt, że Piekara o wszystkim dowiedział się od komornika, który chciał wykonać egzekucję stworzonego przez sąd długu. Okazało się, że sąd wysyłał pisma procesowe pod adres, pod którym pisarz nie mieszka i nie prowadzi żadnej działalności.
Wszystko ze względu na fakt, iż sąd wydał wyrok w trybie zaocznym, czyli pod nieobecność pozwanego. Polskie prawo pozwala na takie działanie.
Prawnik pisarza złożył wniosek o przywrócenie terminu rozprawy. I ostatecznie termin został przywrócony. Okrutna prezenterka, która bez mrugnięcia okiem mało nie puściła pisarza z torbami, jednak nie odpuszcza. Wręcz przeciwnie: utwardza swoje stanowisko. Właśnie podwoiła rozmiar pozwu:
?Proces Wellman-Piekara?
D.Wellman do pozwu liczącego 33 str dopisała kolejnych 36 str.
Teraz jej pozew ma 69 (sześćdziesiąt dziewięć!) stron + załączniki!A wiecie co jest najgorsze? Ja ten bełkot muszę czytać i na niego odpowiadać!?
A wszystko z powodu tego małego twitka? pic.twitter.com/O9DXH8lXEV— Jacek Piekara (@JacekPiekara) 25 lutego 2019
Źródło: twitter