Johnny Depp szuka sprawiedliwości. Nieoczekiwane zwroty akcji, czyli do czego prowadzi „MeToo”

Johny Depp - kadr z filmu
Johny Depp - kadr z filmu "Turysta". / fot. YouTube
REKLAMA

Kampania Metoo, mający zwrócić uwagę na problem molestowania seksualnego, miewa rozmaite zwroty akcji. Najpierw Amber Heard oskarżyła byłego męża o to, że była ofiarą przemocy domowej. Opublikowała w 2016 roku zdjęcie swojej posiniaczonej twarzy i oskarżyła Johnnyego Deppa o stosowanie przemocy. Po długim procesie aktora uznano za winnego, a Amber Heard przejęła większą część jego majątku. Teraz Johnny skarży Amber.

Heard dość długo podtrzymywała te oskarżenia i jechała na współczuciu fanów, opowiadając o swojej traumie i „walce o prawdę”, zgodnie z kanonami nowej mody. Teraz jednak role się odwracają.

REKLAMA

Depp pozwał Heard o zniesławienie i wniósł pozew przeciw byłej żonie, w którym domaga się 50 milionów odszkodowania, ale też twierdzi, że sam był ofiarą domowej przemocy.

Publiczne pranie brudów jest dość ohydne, ale w tle są przecież duże pieniądze, a także prawdziwe skutki mody na „ujawnianie”, że podobno „ja też”. Poza tym, kto mieczem wojuje, od miecza może i zginąć.

Prawnicy Deppa udostępnili sądowi dodatkowe dowody, które mają świadczyć, że Amber wymyśliła historię o przemocy domowej z pomocą dwójki przyjaciół. Celem aktorki miało być zyskanie dodatkowej sławy. W aktach są zeznania 18 świadków, m.in. policjantów i pracowników Eastern Columbia, budynku w którym Depp i Heard wspólnie mieszkali oraz 87 filmów z monitoringu. Mają one świadczyć, że obrażenia Amber powstały później, niż podawała.

W dodatku to Amber miała stosować przemoc wobec męża. Wśród złożonych dowodów są zdjęcia twarzy Deppa ze świeżymi bliznami oraz fotografia, na którym aktor ma… odcięty kawałek palca. Teraz nie można wykluczyć, że forsę trzeba będzie oddać, a niedawna ofiara stanie się oszustką. Fani maja jednak zajęcie.

REKLAMA