Koperty wypełnione pieniędzmi odnalazło pod drzwiami i w skrzynkach pocztowych około piętnastu mieszkańców wioski Villarramiel, w północno-zachodniej Hiszpanii. Powód darowizny jest im nieznany. Darczyńca też.
W kopertach były różne sumy, od 50 do 100 euro. Wioska liczy 800 mieszkańców, więc reszta co rano sprawdza pilnie swoją pocztę. Burmistrz Nurii Simon mówi o zakłopotaniu niewiedzą o tajemniczym darczyńcy i powodu dla którego rozdaje on pieniądze.
Niektórzy mieszkańcy otrzymywali pieniądze w szarej kopercie bez żadnego adresu, na innych widniały ich nazwiska z dopiskami w stylu „domowa księżniczka” i np. doklejonym serduszkiem. Poszukując jakiejś wskazówki, co do wyboru adresatów, ustalono, że koperty przekazano wdowie wychowującej samotnie syna, rodzinie z małymi dziećmi, parom seniorów. Byłaby to jakaś wskazówka dotycząca „sprawiedliwości społecznej”.
Ludzie bywają jednak niedowiarkami. Niektórzy udali się do banku, by sprawdzić prawdziwość banknotów, inni kazali się tak praworządni, że zgłaszali się na policję. Guardia Civil nie wszczęła jednak dochodzenia, by wyjaśnić tą tajemnicę, bowiem w końcu nie popełniono tu żadnego przestępstwa. W odróżnieniu od rozdawnictwa państwa, które zachowuje się jak Janosik, jeśli były to pieniądze prywatne, gest zasługuje raczej na pochwałę.
