Ten zwyrodnialec zamordował szwagierkę w ósmym miesiącu ciąży. Ciało zakopał w lesie

Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
REKLAMA

To się nie mieści w głowie, Grzegorz G. wpierw romansował z młodszą siostrą swojej żony, a gdy ta zaszła z nim w ciążę zamordował swoją kochankę i jej nienarodzone dziecko. Następnie zwłoki kobiety zakopał w lesie. To jednak nie wszystko. W panice okradł swojego pracodawcę na pół miliona złoty i pojechał na zagraniczne wakacje. Teraz sąd był dla niego bezlitosny.

W 2016 roku matka dziewczyny zgłosiła na policję, że niepokoi się o swoją córkę, bo ta nie daje znaku życia, a na lipiec miała wyznaczony termin. Dziewczyna nie mieszkała w swoim rodzinnym domu, a w Dębicy, gdzie spotykała się z mężem swojej siostry.

REKLAMA

Niestety mimo,że policja natychmiast rozpoczęła poszukiwania, dziewczyna już wówczas nie żyła. Jak podaje policja.pl śledczy ustalili, że Jolanta Ś. Zaginęła już w maju. W sierpniu do matki dziewczyny z jej telefonu komórkowego przyszedł straszny SMS w którym córka rzekomo przyznała, że dziecko urodziła i sprzedała, ale sama czuje się dobrze i nie chce, by jej szukano.

Ten dziwny SMS zdziwił policjantów i nabrali oni podejrzeń. Od samego początku zaczęli uważać szwagra zaginionej, Grzegorza G. za winnego tej zbrodni. Bo ten wyczyścił jej konto, sprzedał jej samochód i zabrał żonę na zagraniczne wakacje.

Policja była już prawie pewna, że to on gdy nagle zginął Grzegorz G. i żona zgłosiła to na policję. Policjanci od razu połączyli zaginięcie niewiernego męża z kradzieżą, jaka miała miejsce w firmie, której pracował Grzegorz G. Z firmy handlującej sprzętem elektrycznym zaginęło mienie warte pół miliona złotych.

Śledczy starannie przygotowali zasadzkę i ujęli bandytę. Wtedy okazało się, że Grzegorz G. ma związek z zaginięciem dwudziestopięcioletniej szwagierki w zaawansowanej ciąży. Wówczas na jaw wyszły przerażające fakty co ten potwór jej zrobił.

Ciało młodej dziewczyny policjanci znaleźli w lesie w Borowej na głębokości pół metra, gdzie ukrył je morderca. Zakopał zwłoki i ziemię polał benzyną, by jego kochanki nie odkopały dzikie zwierzęta. Grzegorz G. twierdził, że Jolanta Ś. zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Obrażenia na ciele kobiety pokazały, że ta została zamordowana.

Sąd ogłosił wyrok, w którym Grzegorz G. został uznany winny zabójstwa Jolanty Ś. i jej nienarodzonego dziecka.

Działając umyślnie, w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia, zadał pokrzywdzonej kilkakrotnie uderzenia w głowę narzędziem tępym, czym spowodował u niej liczne rany w okolicy czołowo-ciemieniowej i potylicznej, skutkujące narastającą niewydolnością krążeniowo-oddechową, spowodowaną krwotokiem zewnętrznym z licznych ran i zachłyśnięciem się krwią do dróg oddechowych i płuc, skutkujące zgonem pokrzywdzonej, przy czym czynu tego dopuścił się w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie – mówił podczas ogłoszenia wyroku sędzia Tomasz Wojciechowski.

Sędzia wymierzył mu najsurowszą karę. Grzegorz G. został skazany na dożywocie, pozbawiony praw publicznych na 8 lat. Decyzją sądu ma też zapłacić po 250 tys. zł każdemu z rodziców tragicznie zmarłej Jolanty Ś.

Źródło: policja.pl/ Super Express

REKLAMA