Kolejna sobota zamieszek we Francji. Demonstranci niszczyli luksusowe sklepy i wzniecali pożary. Zatrzymano 150 osób [VIDEO]

Policja atakuje żółte kamizelki w Brukseli. / fot. Twitter/Mehmet Solmaz
Policja atakuje żółte kamizelki. / fot. Twitter/Mehmet Solmaz
REKLAMA

Ponad 150 osób zatrzymała w sobotę w Paryżu policja, gdy podczas demonstracji ruchu „żółtych kamizelek” doszło do zamieszek, niszczenia luksusowych sklepów i wzniecania pożarów. Prezydent Emmanuel Macron postanowił skrócić wyjazd na narty i wraca do stolicy.

Według francuskiego MSW w paryskiej demonstracji uczestniczyło ok. 10 tys. ludzi, więcej niż przed tygodniem, gdy demonstrantów było ok. 2,8 tys. W innych francuskich miastach demonstrowało łącznie – według oficjalnych szacunków – 4,5 tys. osób (tydzień wcześniej 4,2 tys). Natomiast „żółte kamizelki” twierdzą, że w całej Francji demonstrowało w sumie 32,3 tys. osób.

REKLAMA

Minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner powiedział, że choć demonstracja w Paryżu była „względnie mała”, to ponad 1,5 tys. osób było „ultraagresywnych”. „Postanowili, może był to łabędzi śpiew, zaatakować – i używam ich słów – Paryż” – dodał. Policja użyła wobec uczestników zamieszek gazu łzawiącego i armatek wodnych.

Premier Francji Edouard Philippe zapowiedział, że agresywni demonstranci zostaną ukarani. Agencja AFP poinformowała, że prezydent Macron postanowił skrócić weekendowy wyjazd na narty do La Mongie w Pirenejach i wraca do Paryża.

Uczestnicy manifestacji podpalili między innymi budynek w centrum miasta, w którym na parterze siedzibę ma bank. Strażacy uratowali matkę z dzieckiem w chwili, gdy pożar docierał do ich mieszkania.

Dziewięć osób mieszkających w tym budynku i dwóch strażaków odniosło niegroźne obrażenia.

Zamieszki podczas 18. manifestacji „żółtych kamizelek” zaczęły się, gdy demonstranci obrzucili policjantów granatami dymnymi i innymi przedmiotami.

Manifestanci podpalili też kioski i zdewastowali sklepy, w których sprzedawane są marki luksusowe, jak Hugo Boss i Lacoste, splądrowano i podpalono restaurację Fouquet, podpalono samochód przed kolejnym symbolem luksusu – w mniemaniu napastników – czyli butikiem Kenzo.

Protesty „żółtych kamizelek” rozpoczęły się w listopadzie 2018 roku. Ruch ten odrzuca politykę gospodarczą Macrona, nastawioną – jak twierdzi – na duże koncerny i bogatych kosztem zwykłych pracowników. Domaga się podniesienia płac, emerytur i zasiłków dla bezrobotnych. (PAP)

REKLAMA