
Prezes Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Krzysztof Brzózka w rozmowie z portalem gazeta.pl przyznał, że Polacy piją na potęgę. Jak podkreślił, już niedługo Polska może osiągnąć poziom 12 litrów czystego alkoholu na głowę. Jest to bariera, po przekroczeniu której „rusza proces degradacji społecznej”.
Jak podkreślił szef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, statystyki nie wróżą najlepiej. Polska jest jednym z tych krajów, w których rośnie spożycie alkoholu.
– Francja wraca z dalekiej podróży, w 1980 roku mieli 19 litrów na głowę, teraz – poniżej 12 litrów, Włosi z 16 litrów zeszli do 7 litrów na głowę, Niemcom też spożycie spada, w niedzielę jak wszystko jest zamknięte, to wódki się nie kupi, nawet Rosja w ostatnich latach zanotowała spadek, bo Putin się przeraził, że mężczyźni żyją średnio 64 lata i wprowadził ograniczenia – mówił Brzózka.
Jak dodał, w przypadku Polski spożycie wzrosło z 8 do ponad 11 litrów. – Pijemy już więcej niż piliśmy w PRL-u– alarmował.
– Jesteśmy jedynym krajem w Europie, który – przy naszym sposobie picia – ma tak liberalne przepisy. Pokutuje u nas pogląd, że w walce z nadmiernym piciem najskuteczniejsza jest profilaktyka, a nie zakazy – wyjaśniał.
Brzózka podkreślił, że to fałszywa teza. – Biznes alkoholowy produkuje nie tylko alkohol, ale też informacje. Fake newsy. Od lat lobbyści pakują nas w ślepą uliczkę: tylko profilaktyka działa, inwestujmy w edukację, róbmy pogadanki, lekcje w szkołach o złym wpływie alkoholu. I oni to chętnie sfinansują, bo tacy są odpowiedzialni – przekonywał.
– Gdyby tak było, że sama wiedza wystarcza, to nie byłoby tylu uzależnionych lekarzy, farmaceutów, chemików. Największe korzyści z profilaktyki antyalkoholowej finansowanej przez przemysł alkoholowy ma ten przemysł – podkreślił.
Prezes Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zwrócił uwagę, że „w Polsce alkohol jest wszędzie”. – Stacje benzynowe, budy 24 h, sklepy spożywcze, reklamy telewizyjne. Jeden punkt sprzedaży przypada na 275 mieszkańców. To oznacza, że w zasadzie każdy blok mieszkalny ma swoją budę z alkoholem albo knajpę – mówił.
– Pijemy ponad 11 litrów czystego alkoholu na głowę według miary WHO (Światowej Organizacji Zdrowia), czyli w grupie powyżej 15 roku życia. Wkrótce osiągniemy poziom 12 litrów. Powyżej tej bariery rusza proces degradacji społecznej – ostrzegał.
Przekroczenie tej granicy wiąże z tym, że przestaje rosnąć długość życia, jednocześnie rośnie liczba zwolnień lekarskich. Polacy mogą przekroczyć tę granicę już za trzy lata.
– Jestem szefem PARPA od 12 lat i w zasadzie co roku spożycie rośnie. 12 lat porażek – podsumował Brzózka.
Źródło: gazeta.pl