Kolejna odsłona starcia Rosati-Śmigielski. Łepkowska: „Na razie jest tylko słowo przeciwko słowu”

Ilona Łepkowska i Weronika Rosati/Fot. PAP/Stach Leszczyński/PAP/Stach Leszczyński (kolaż)
REKLAMA

Niedawno Weronika Rosati zwierzyła się na łamach „Wysokich Obcasów”, że były partner Robert Śmigielski poniżał ją i stosował przemoc. Sam ortopeda zaprzecza. Do sporu pomiędzy była już parą włączyła się… Ilona Łepkowska, która stanęła po stronie mężczyzny.

Łepkowska stwierdziła, że oświadczenie Śmigielskiego, które wydał w tej sprawie, wydaje się być wiarygodne. To rozjuszyło Rosati, która odgryzła się, że scenarzystka nie ma prawa wydawać sądów dotyczących cudzej sytuacji rodzinnej, bo nie wie, co się działo. Na te zarzuty Łepkowska odpowiedziała na Facebooku.

REKLAMA

„Pani Weroniko, jeśli stwierdzenie, że «oświadczenie Roberta Śmigielskiego wydaje mi się wiarygodne» powoduje u Pani tak nerwową reakcję to może wywołać tylko moje zdziwienie” – skomentowała.

Odniosła się także do insynuacji aktorki, która twierdziła, jakoby Łepkowska miała korzystać z bezpłatnego leczenia u Śmigielskiego.

„Żadna wizyta w klinice Carolina Medical Center u Pana Roberta Śmigielskiego ani żadna z odbytych tam przeze mnie operacji, badań czy zabiegów nie była darmowa. Za wszystkie zapłaciłam z własnej kieszeni, nie wszystkie zresztą wykonywał Pan Doktor Śmigielski. Na wszystko mam rachunki” – podkreśliła.

„Po odejściu Pana Doktora Śmigielskiego z CMC nie byłam u niego na żadnej wizycie, a gdybym była, zapłaciłabym za nią jak każdy pacjent. Zarzucanie mi, że korzystałam z darmowych wizyt jest zwykłym kłamstwem i obraża mnie” – dodała.

„Istotnie, nie jestem Pani znajomą, choć Panią znam. Bo to nie to samo. Poznałam Panią wiele lat temu i byłam jako producentka „M jak miłość” – Pani pracodawcą. Potem wielokrotnie spotykałyśmy się na rozmaitych premierach, galach, festiwalach Ostatnio – na jubileuszu „M jak miłość”, gdzie znowu Pani gra… Rzeczywiście, nie rozmawiałyśmy ze sobą nigdy zbyt długo, ale za to wielokrotnie. Nie jesteśmy koleżankami – trudno by tak było przy trzydziestoletniej różnicy wieku i pozycji zawodowej, jaka była między nami w chwili poznania się” – odgryzła się Łepkowska.

„Jeśli chodzi o solidarność kobiecą, to nie jestem solidarna z jedną tylko płcią, tylko generalnie z ludźmi, którzy doznają krzywdy czy potrzebują pomocy. Prawda czy krzywda – choć oba słowa w języku polskim są rodzaju żeńskiego – nie mają płci. I od dawna mówię o tym jasno, narażając się na niechęć osób czy środowisk, które wyznają zasadę, że kobiecie wierzy się zawsze. Ja – jeśli nie widzę twardych dowodów – czekam na nie. Tak jest i w tym wypadku. Na razie, przynajmniej dla mnie, jest tylko słowo przeciwko słowu” – skwitowała.

Źródło: Facebook

REKLAMA