Wszyscy go uwielbiali. Najpierw zabił kochankę, a później żonę. Wyciekły wstrząsające szczegóły zbrodni

Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
REKLAMA

Jedna z bardziej brutalnych zbrodni w Polsce. Psychopata Dominik K. zamordował dwie kobiety i czuł się bezkarny. Jego kochanka, 22-letnia Agnieszka wyszła z domu kupić cukier i nie wróciła. Jego żona, 25-letnia Justyna miała z kolei uciec do kochanka. Tymczasem obydwie zamordowano z zimną krwią w niewielkiej wsi Lechitów (woj. dolnośląskie).

Obydwie zbrodnie, które popełniono w 2010 roku dzielił tylko miesiąc. Dominik K. zatłukł najpierw kochankę, a później żonę, której zwłoki ukrył pod podłogą pokoju ich 3-letniego synka. Fakt24 dotarł do szczegółów podwójnego zabójstwa w Lechitowie.

REKLAMA

Biegli uznali, że 28-letni wtedy Dominik K. to osobowość psychopatyczna. We wsi był jednak lubiany, uważano go za dobrego sąsiada, wręcz wesołego i uprzejmego człowieka. Jeśli już coś podejrzewano to dlatego, że „nie pił w ogóle alkoholu, nie palił, nie pił nawet kawy”, a „wyróżniał się, bo był taki pedantyczny, czysty, wszystko musiał mieć na swoim miejscu”.

Dzisiaj wiadomo, że niedługo przed zniknięciem Justyna kłóciła się z Dominikiem o jego kochankę, Agnieszkę S. Miała pretensje, że podwozi ją ze sklepu i często się spotykają. Podejrzewała, że kobieta jest w ciąży z jej mężem. Kiedy zniknęła jej mąż twierdził, że dostał od żony SMS-a, w którym pisała, że ma dość, odchodzi i mają jej nie szukać, a to on ma wychowywać syna Kamila. Był przy tym tak wiarygodny, że wzbudzał współczucie innych.

Zaczął jednak popełniać błędy. Wybrał się na imprezę sylwestrową, co poddało w wątpliwość jego smutek po odejściu żony. Wyszło też na jaw, że sprzedał w lombardzie telefon Justyny i dwie obrączki ślubne.

Bardziej mieszkańców wsi zaniepokoiło jednak zniknięcie kochanki. Agnieszka wyszła po cukier i nie wróciła do domu. Okazało się, że zabrała z sobą ubrań ani rzeczy osobistych.

To jednak nie policja wpadła na trop morderstwa. Rozkładające się ciało Justyny odkryli pod podłogą jej matka, brat i bratowa. Okazało się, że mąż ukrywał ciało żony w pokoju dziecka, które w tym czasie spało.

Po dwóch miesiącach zaprzeczeń morderca przyznał się w końcu do zamordowania najpierw kochanki, a potem żony. Kochankę zabił, bo chciała o ich związku poinformować żonę. Okazało się, że miał też uprawiać seks już ze zwłokami kochanki, a na koniec pozbył się ciała w pobliskiej żwirowni.

W przypadku morderstwa żony tłumaczył, że to ona chciała go zaatakować nożem. Miał jej wytrącić narzędzie z ręki, a później uderzać jej głową o podłogę, aż przestała się ruszać. W Rzeczywistości żonę zatłukł młotkiem. Dla zatarcia śladów sam do siebie wysłał wiadomości SMS z komórki żony, a do bliskich Agnieszki z jej telefonu.

W chwili zatrzymania Dominik miał przy sobie list pożegnalny, w którym przyznawał się do zabójstwa i twierdził, że zamierza popełnić samobójstwo. W czasie obserwacji psychiatrycznej konfabulował różne historie. Wykazano, że morderca ma skłonności do manipulacji, ale nie jest chory psychicznie. Biegli rozpoznali u 28-latka osobowość psychopatyczną.

Wyrok w tej bulwersującej sprawie zapadł 15 listopada 2012 r. Sąd Okręgowy w Legnicy skazał Dominika K. za podwójne zabójstwo i zbezczeszczenie zwłok na dożywotnie więzienie. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uchylił winę oskarżonego w zakresie zbezczeszczenia zwłok uznając, że jedynym dowodem na to są zeznania samego Dominika K. Decyzja o oddaleniu tego zarzutu nie wpłynęła jednak na zmniejszenie wysokości kary. Sąd Najwyższy z kolei oddalił wniosek o ponowne wszczęcie postępowania.

Źródło: Fakt24

REKLAMA