O zakończeniu sporu polsko-izraelskiego politycy PiS rozmawiali z Mosadem? „Jak Polak z Polakiem czy raczej odwrotnie?”

fot. Twitter
REKLAMA

Najpierw zablokowali nam przez wielką nagonkę medialną na całym świecie nowelizację ustawy o IPN, która miała lepiej bronić dobrego imienia Polski i Polaków.

Argumentem była obawa o wolność badań naukowych. Później, już wobec „rozbrojonych”, zintensyfikowali próby oskarżania „naukowo” Polaków o współudział w holocauście (vide słynna konferencja w Paryżu). Teraz sami grożą sądami, gdy podejmuje się próby dyskusji (przypadek dra Gontarczyka, który krytykował publikację Centrum Badań nad Holocaustem). Czy warto było się wycofywać z nowelizacji („dasz palec, to…”).

REKLAMA

Przypomnijmy, że rozmowy na temat nowelizacji ustawy o IPN mieli toczyć dwaj polscy politycy z szefostwem izraelskiego wywiadu – Mosadu. Z nowelizacji wycofano wtedy m.in. zapisy o możliwej karze za przypisywanie Polakom i Polsce współodpowiedzialności za zbrodnie nazistów oraz o ściganiu cudzoziemców, którzy takie oskarżenia wobec Polaków wysuwają.

Wówczas w izraelskich mediach pojawiały się doniesienia, że zamknięcie sporu było możliwe dzięki serii tajnych spotkań, m.in. w siedzibie Mosadu w Izraelu i w Wiedniu.

Swoją drogą ciekawe, czy rozmawiano tam „jak Polak z Polakiem”? Warto bowiem przypomnieć, że były szef Mosadu Meir Dagan, który był szefem agencji do 2009 roku, otrzymał przed przejściem na emeryturę honorowe obywatelstwo Polski. Tego jednak PiS wykorzystać nie mogło, bo Dagan zmarł w 2016 roku. Ale może nie był jedyny…

REKLAMA