Można zabijać nienarodzone dzieci i ratować życie kotów. Cywilizacja do góry nogami

fot. Twitter
REKLAMA

Amerykańscy demokraci wyszli z propozycją wprowadzenia zakazu zabijania przez Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (USDA) młodych kotów po zakończonych na nich eksperymentach. Troskę o los kotów prezentują politycy tej samej partii, która w USA walczy z ruchami prolife i otwiera szeroko drzwi do aborcji, czyli do zabijania jeszcze nienarodzonych dzieci. Kotki są jednak takie sympatyczne…

Demokratyczni senatorowie (Panetta i Merkley) okazali się w sprawie kotów bardzo skuteczni. Ich działania doprowadziły do zakończenia praktyki usypiania kotów, które były używane w badaniach Departamentu Rolnictwa. Zresztą mają być może rację, że już samo używanie kotów do eksperymentów jest mało sympatyczne i archaiczne. Uwagę zwraca jednak używany przez tych polityków język. Jest o „mordowaniu kotków”, czy o „strasznych praktykach”. W stosunku do nienarodzonych dzieci jest „płód”, „zygota” i „zabieg”. Demokraci chcieliby nawet wydłużyć czas aborcji do 9 miesiąca.

REKLAMA

Amerykańska agencja rolna wykorzystuje koty do eksperymentów medycznych. Zwierzęta są zarażane wirusami i pasożytami, a następnie są obserwowane fazy rozwoju choroby. Na zakończenie procesu zwierzęta są uśmiercane. Tego typu badania trwają od 1982 roku. Według oficjalnych statystyk, co roku zabija się w celach naukowych ok. 100 kotów. Trudno ocenić, ilu ludzi zawdzięcza tym badaniom życie. Poświęcenie czworonogów dla nauki może jednak budzić pewne wątpliwości i zastrzeżenia.

Kiedy jednak słyszymy z usta „obrońców zwierząt” , że naukowcy prowadzą ten sposób „nazistowskie eksperymenty” , czy że „chcemy wymazania tego zbrodniczego prawa z kart historii” to ma się wrażenie, że ten świat pod naporem „postępu” po prostu zwariował.

Źródło: PCh24/Lifenews.com

REKLAMA