„Podchodzę do 8-latka na ulicy i mówię: Pokaż siusiaka? O, ładny! Chodź, pokażę ci, jak się nim bawić!” Janusz Korwin-Mikke krytykuje seksualizację dzieci

Janusz Korwin-Mikke. / foto: PAP/Radek Pietruszka
Janusz Korwin-Mikke. / foto: PAP/Radek Pietruszka
REKLAMA

Janusz Korwin-Mikke zakpił sobie z planów seksualnej edukacji w szkołach, które w gruncie rzeczy są promocją pedofilii. Pretekstem był wywiad z „guru” tego ruchu, Danielem Cohn-Benditem, ikoną europejskiego lewactwa.

Szokujące są fragmenty książki Daniela Cohn-Bendita z roku 1975 pt. „Wielki Bazar”. Tak opisywał on swoją „pracę” w przedszkolu alternatywnym: „Mój ciągły flirt z dziećmi szybko przyjął charakter erotyczny. Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały, jak mnie podrywać. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać. Ich życzenie było dla mnie problematyczne. Jednak często mimo wszystko i ja je głaskałem…”

REKLAMA

Cohn-Bendit przyznawał też, że brał w tym czasie narkotyki, żeby pedofilskie wrażenia były jeszcze bardziej intensywne.

„Ja pracowałem wcześniej z bardzo małymi, ale ci bardzo mali to inna sprawa, z dziećmi w wieku 4-6 lat. Czy wiecie jak mała dziewczynka w wieku 5,5 roku zaczyna was rozbierać to fantastyczne. To fantastyczne, bo to jest gra… absolutnie erotyczna, maniakalna. (…)” – pisał w książce.

Janusz Korwin-Mikke skomentował to we właściwy sobie sposób:

Podchodzę do 8-latka na ulicy i mówię: „Pokaż siusiaka? O, ładny! Chodź, pokażę ci, jak się nim bawić!” – to jako pedzio-pedofil poszedłbym za kratki. Na jakieś 8 lat.
A jeśli to samo zrobi w szkole przedstawiciel jakiejś postępowej organizacji – to OK?

REKLAMA