Tak kończą socjaliści! Po nauczycielach zastrajkują pracownicy MON? „Bo podwyżki są za małe”

Jarosław Kaczyński. Foto: PAP/Marcin Obara
Jarosław Kaczyński. Foto: PAP/Marcin Obara
REKLAMA

Wszystkie związki zawodowe pracowników cywilnych działające w MON rozważają przeprowadzenie protestów po decyzji szefa resortu Mariusza Błaszczaka przyznającej cywilom w wojsku 300 zł brutto podwyżki. Związkowcy argumentują, że pozostają najgorzej opłacanymi pracownikami ze wszystkich resortów. Takie są konsekwencje rozdawnictwa publicznych pieniędzy przez socjalistów z PiS.

We wtorek szef MON Mariusz Błaszczak zdecydował, że w 2019 r. pracownicy cywilni wojska dostaną średnio 300 zł brutto podwyżki z wyrównaniem od 1 stycznia. Jest to realizacja zapowiedzi Błaszczaka, który jeszcze w zeszłym roku zadeklarował, że cywile w wojsku dostaną „ponad 300 zł” podwyżki”.

REKLAMA

Jednocześnie szef MON obiecał, że w „przypadku wystąpienia oszczędności na funduszu wynagrodzeń i uposażeń” pracownicy wojska otrzymają jednorazową premię w połowie roku. Jednak nie określił jej wysokości. Ponadto zadeklarował, że „podejmie zabiegi”, by w projekcie budżetu na 2020 r. zaplanowano podwyżki wynagrodzeń pracowników resortu Obrony Narodowej „w średniej kwocie 500 zł”.

Decyzja Błaszczaka poprzedzona była serią spotkań ze związkowcami – prowadzonymi m.in przez wiceszefa MON Wojciecha Skurkiewicza – w styczniu i w lutym, która nie doprowadziła jednak do wypracowania wspólnego rozwiązania w kwestii podwyżek dla pracowników wojska. Wszystkie związki zawodowe działające w MON we wspólnym stanowisku postulowały podwyżki, najpierw w wysokości 600 zł, a później zmniejszając oczekiwania, w wysokości 550 zł. Jednocześnie związkowcy nie akceptowali trzystuzłotowej podwyżki, od początku rozmów proponowanej przez MON.

Po ogłoszeniu decyzji Błaszczaka Zenon Jagiełło przewodniczący największego związku zawodowego w MON NSZZ Pracowników Wojska (13 700 tys. płacących składki związkowców i 321 instytucji, w których związek ma swoje organizacje) poinformował PAP, że w środę zbierze się prezydium związku, które zdecyduje, czy przekształcić się w komitet protestacyjny.

„Minister Błaszczak podjął decyzję o podwyżkach dla pracowników w 2019 r. o 300 zł od 1 stycznia. W porównaniu do wzrostu uposażeń o ok 500 zł i podwyższeniu płac w MSWiA o 300 od stycznia br. i od 1 lipca 2019 r. o kolejne 250 zł, to można wygarnąć kierownictwu MON, że są nieudacznikami i nie potrafili zaplanować wyższych podwyżek. Strona społeczna próbowała wszelkimi argumentami spowodować wyższy wzrost wynagrodzeń w 2019 r. Ale pomimo zapowiedzi +dobrej zmiany+, że władza będzie rozmawiała ze społeczeństwem, to w resorcie negocjacje przypominały rozmowę +dziada z obrazem+” – napisał Jagiełło w swoim stanowisku opublikowanym na stronach związku, po ogłoszeniu decyzji przez Błaszczaka.

Protesty zapowiada też Mirosław Kamieński przewodniczący Krajowej Sekcji Pracowników Cywilnych MON NSZZ Solidarność. W rozmowie z PAP Kamieński przyznał, że decyzja szefa MON dot. wysokości podwyżek została przyjęta negatywnie. „Dzisiejsza sytuacja pracowników resortu jest taka, że pracuje około 45 tys. osób z tego ponad 80 proc. zarabia netto w granicach 1700 – 2200 zł miesięcznie. W tym jest wielu pracowników z 30 i 40-letnim stażem. Przy naszych rzeczywistych, realnych płacach te 300 zł powoduje, że pracownicy resortu obrony nadal będą zarabiać najmniej ze wszystkich pracowników budżetowych. Za taką płace trudno przeżyć” – ocenił przewodniczący.

Kamieński przypomniał też, że wszystkie związki zawodowe rozmawiały z MON czterokrotnie, za każdym razem podkreślając brak akceptacji dla – ich zdaniem – zbyt niskich podwyżek oferowanych przez MON. Wskazywały też, w oparciu o wyliczenia budżetowe – że resort ma większe możliwości zwiększenia wynagrodzeń pracowników cywilnych w tym roku, a środki te są dostępne w rezerwie budżetowej i funduszu uposażeń żołnierzy. „W trakcie tych rozmów MON nie otworzyło się w stronę oczekiwań związków zawodowych. Uważając, że nie możemy być gorzej opłacani niż pracownicy innych resortów, rozważamy przeprowadzenie akcji protestacyjnej” – powiedział Kamieński.

Kamieński podkreślił też, że Krajowa Sekcja Pracowników Cywilnych MON NSZZ Solidarność jest częścią największego związku zawodowego działającego w Polsce. A NSZZ Solidarność już powołała, w skali całego kraju, komitet protestacyjny. Możliwość przeprowadzenia protestu przez Krajową Sekcję Pracowników Cywilnych MON ma być teraz „analizowana”. Kamieński zapowiada też rozmowy z innymi związkami zawodowymi w celu rozważenia wspólnego protestu.

Dalszą walkę o zwiększenie wynagrodzeń zapowiada też pięć związków działających w MON w ramach Międzyzwiązkowej Komisji Koordynującej (MKK) obejmującej organizacje związkowe wchodzące w skład OPZZ oraz Forum Związków Zawodowych. Są to: Związek Pracowników Wojska „Tarcza”, Związek Zawodowy Sektora Obronnego, Związek Związek Zawodowy Poligrafów, Związek Zawodowy Militaria (te cztery należą do OPZZ) i NSZZ „Solidarność 80” (należy do Forum Związków Zawodowych).

„Żałujemy, że w ten sposób pan minister zakończył negocjacje. Uważamy, że sprawa nie jest zamknięta. Będziemy kontynuować nasze starania, żeby podwyżki dla pracowników wojska były na poziomie tych przyznanym pracownikom MSWiA” – powiedział PAP Marek Kazimierczak, przewodniczący Związku Pracowników Wojska „Tarcza”, który wchodzi w skład MKK.

Jego zdaniem podwyżki zatwierdzone przez Błaszczaka oznaczają, że 2019 r. będzie kolejnym rokiem „dysproporcji pałacowych w resorcie obrony”. Dlatego MKK również rozważy możliwość przeprowadzenia protestów.

Zdaniem Kazimierczaka w tym zakresie wszystkie związki w MON powinny „mówić wspólnym głosem”. „Będziemy chcieli się włączyć w działania protestacyjne wobec takiego zachowania (MON – PAP), trybu prowadzenia negocjacji i odpowiedzi na wspólny postulat podwyżek strony społecznej. Środowisko (pracowników wojska – PAP) jest już tak rozemocjonowane, że będziemy korzystać ze wszystkich form, by wyrazić niezadowolenie z obecnego kierownictwa MON” – zapowiedział Kazimierczak.

Związkowcy nie przesądzają obecnie jaka formę mogą przybrać protesty, jeśli do nich dojdzie. Wskazują tylko, że pracownicy zatrudnieni w jednostkach wojskowych nie mają prawa do strajku. „Ale nie dotyczy to całego MON-u” – podkreśla Kazimierczak. Związkowcy twierdzą również, że przeprowadzenie protestów popierają też pracownicy nie należący do związków zawodowych.

Zenon Jagiełło przypomina w swoim stanowisku: „Niech (…) dostojnicy ministerialni wiedzą, że jak wiezie ich samochód służbowy, to jest to praca pracowników i żołnierzy, że obsługa pokładowa w samolotach rządowych, to pracownicy, że sprawnie funkcjonująca łączność, teleinformatyka, to również pracownicy, że smaczne wyżywienie, zakwaterowanie, to pracownicy, że zabezpieczenie ćwiczeń w tym paliwo, środki bojowe, remont sprzętu, to pracownicy, że wystawy okolicznościowe, występy artystyczne, to pracownicy, że leczenie, medycyna pracy, to pracownicy, że wyższe szkolnictwo, to również pracownicy”.

MON podaje – w kalkulacjach przedstawionych związkowcom – że liczba stanowisk pracowników cywilnych (zatrudnienie bazowe) to 45 732 tys. Resort oszacował też, że najniżej zarabiających pracowników cywilnych wojska jest (przed zatwierdzaną podwyżką) w przedziale zarobków od 2100 zł – 2600 zł (przeciętne wynagrodzenie 2465 zł, kwoty brutto) – 2607, w przedziale od 2601 zł – 3100 zł (przeciętne wynagrodzenie -2908 zł, kwoty brutto) – 16 437 i w przedziale 3101 – 3600 (przeciętne wynagrodzenie 3307 zł, kwoty brutto) – 16 653.

(PAP)

REKLAMA