Redakcja „Krytyki Politycznej” ma kłopoty z wydaniem kolejnego numeru swego pisma. Lewakom brakuje pieniędzy na kolejne numery odkąd przestali być finansowani z naszych podatków. Przyzwyczaili się do naszych pieniędzy, za które promowali m.in. takie indywidua jak kłamca jedwabieński Jan Tomasz Gross.
Redaktor naczelny Krytyki Politycznej” Julian Kutyła udał się na żebry i zwrócił się do czytelników by wpłacali pieniądze na 48 wydanie pisma. Bez pieniędzy podatników redakcja nie jest w stanie sobie poradzić. Kutyła narzeka, że od 3 lat lewacy nie dostają naszych pieniędzy.
Winą za to obciążają wicepremiera Glińskiego.
„Od trzech lat nie dostajemy praktycznie żadnych dotacji od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Uznaniem ministerstwa od pewnego czasu nie cieszą się już ani nasze projekty działań kulturalnych, ani projekty książkowe, ani też wydawanie czasopisma. Dziwnym trafem zbiegło się to z wygraną w wyborach 2015 roku Zjednoczonej Prawicy i przejęciem Ministerstwa Kultury przez jej nominata” – wyżala się Kutyła.
„Gdy tylko istnieje taka możliwość, staramy się odwoływać od decyzji ministerstwa, sprawa ląduje wówczas na biurku ministra Glińskiego (zapewne się domyślacie, jaką decyzję podejmuje pan minister)”.
Lewacy z „Krytyki Politycznej” przyzwyczaili się do życia na cudzy koszt. Przez lata byli hojnie wspierani przez władzę, ale brali także pieniądze od tych, z którymi walczą – „wstrętnych kapitalistów”. Pieniądz od korporacji też im nie śmierdział. Jak dawały, to brali. Od władz Warszawy niemal darmo dostali lokal w najlepszym punkcie miasta, gdzie mogli zarabiać na prowadzeniu wyszynku.
Zaprzestanie finansowania „Krytyki Politycznej” to jedna z nielicznych odważnych, mądrych i słusznych decyzji wicepremiera Glińskiego.