Łódzka brama na Piotrkowskiej pomieściła tubylczych aktywistów „Wiosny”. Malowali w mieście tęcze

Twitter:
REKLAMA

Dawno, dawno temu, kiedy w mieście Łodzi brakowało jeszcze lokali gastronomicznych lub bywały one zbyt drogie, najpopularniejszym miejscem konsumpcji alkoholu bywała „ciotka Bramowska”. Rzecz jasna chodzi o tamtejsze bramy kamienic na ulicy Piotrkowskiej, które niejedną historię mogłyby opowiedzieć. Zresztą i ja tam byłem, miód, a częściej wino, piłem…

Łezka się w oku kręci na wspomnienie starych czasów, ale kiedy zobaczyłem poniższe zdjęcie, pomyślałem, że duch w narodzie nie ginie i trwa sztafeta pokoleń…

REKLAMA

Jednak młodzież w łódzkiej bramie, zamiast kupić sobie flaszkę, nabyła kolorowe kredki i wyruszyła na malowanie miasta w tęczowe kolory. Okazało się, że są to antytradycjonaliści.

Bardziej na poważnie, to źle wróży partii Biedronia, że jej aktywiści w tym mieście mieszczą się w jednej bramie.

Sama akcja „malowania tęczy przed biurami poselskimi, kurią i urzędami! Stanowczo sprzeciwiamy się aktualnej narracji obozu rządzącego wobec osób LGBT” też entuzjazmu, zwłaszcza cieciów, którym przyszło to sprzątać, chyba nie wzbudziła.

Niektórzy traktowali akcję poważnie: „Jedne partie w swoim programie mają budowę dróg, lotnisk, mieszkań, dobrych zarobków itp. Wy natomiast jak dzieci malowanie tęczy na bruku. Rzeczywiście Polska najbardziej cierpi na braku bazgrołów na asfalcie”.

Inni sprowadzali aktywistów na ziemię, jak Mateusz P.: „Więcej ziomków można zorganizować na cito do poharatania w gałę, niż na te Wasze manifestacje”.

A może zamiast napinania się z okazji pierwszego dnia wiosny, lepiej jednak kupić tą flaszkę? Trzeba tylko zmienić bramę, bo w tej akurat pilnują…

REKLAMA