Widmo strajku nauczycieli w trakcie egzaminów rzuca coraz większy cień na rząd. Minister edukacji Anna Zalewska robi co może, by do niego nie dopuścić. Postanowiła użyć metody „dobrego i złego policjanta” i co ciekawe, próbuje sama odgrywać obie role.
W rozmowie z „Super Expressem” minister Zalewska przyznała, że nauczyciele słusznie podnoszą swoje postulaty i zapewnia o dialogu w tej sprawie.
– Trwają cały czas rozmowy, szukamy porozumienia, a nauczyciele mają słuszne żądania. 25 marca spotykamy się na Radzie Dialogu Społecznego i będziemy tam dalej rozmawiać o płacach nauczycieli i sytuacji w edukacji – powiedziała Zalewska i dodała, że „wszyscy wspólnie szukamy rozwiązania, aby nauczyciele byli usatysfakcjonowani”.
– Porozumienie polega na tym, że spotykamy się w połowie drogi. I spotkaliśmy się w połowie drogi 11 lutego. W styczniu rozmawialiśmy o rozporządzeniu w sprawie minimalnego wynagrodzenia, ale rozmowy zostały przerwane przez związkowców – kontynuowała.
Z kolei w rozmowie z PAP Zalewska zasugerowała, że nawet, jeśli nauczyciele będą strajkować, to państwo poradzi sobie bez nich. – Drogie koleżanki i koledzy, dla miliona uczniów nadchodzi wyjątkowy czas, to najważniejsze dla nich egzaminy. Centralna Komisja Egzaminacyjna jest przygotowana do przeprowadzenia egzaminów, w szkołach powołano już zespoły nadzorujące – powiedziała minister edukacji Anna Zalewska.
– Zwracam się do wszystkich nauczycieli z prośbą o to, by przy swoich uczniach, dzieciach byli. By razem z nimi emocjonowali się tylko i wyłącznie tym, że trzeba jak najlepiej napisać egzamin – dodała.
Źródła: se.pl/PAP/nczas.com